Skip to main content

W wiele weekendowych popołudni i wieczorów w meksykańskim mieście Oaxaca przez centrum miasta można usłyszeć dźwięki calendas. Mają one przypominać o nadchodzących świętach czterech wiatrów, hucznie celebrowanych w mieście. Już same calendas robią wrażenie gdy liczące po kilkanaście osób  orkiestry dęte i perkusyjne przechodzą przez centrum miasta, a towarzyszą im tancerze w kolorowych strojach, duże kukły oraz przyłączający się do tego korowody turyści. Calendas oraz następujące po niej święta stały się znakiem rozpoznawczym Oaxaca i jedną z głównych atrakcji dla gości odwiedzających miasto.

Jednak w tym roku miejscowa ludność zaczęła protestować zwracając uwagę na to, co nazywa kryzysem: nadmierną turystykę i wynikającą z niej gentryfikację. Od stycznia setki demonstrantów wychodziło na ulice, aby potępić rosnące koszty życia i wysiedlenia rdzennych mieszkańców na przedmieścia Oaxaca spowodowane ciągle rosnącą falą napływających do miasta turystów. „Oaxaca nie jest towarem” – czytamy w powszechnym refrenie na wielu szyldach i banerach.

Według danych dostarczonych przez Centrum Studiów Społecznych i Opinii Publicznej, organizację badawczą, od 2020 roku miasto odnotowało oszałamiający, 77-procentowy wzrost liczby turystów krajowych i zagranicznych. Oaxca z trochę cichego i prowincjonalnego miasta stała się miejscem pełnym kawiarni i ekskluzywnych mezcalerii, które masowo odwiedzają coraz bardziej zamożni turyści szukających tu autentycznych przeżyć i chłonących atmosferę celebracji świąt  

Miejscowi twierdzą, że zmiana w kierunku marketingu Oaxaca jako kierunku podróży rozpoczęła się w następstwie protestów Związku Nauczycieli w 2006 roku. Masowe demonstracje nauczycieli sprzeciwiających się kurczącym się budżetom szkół wiejskich i złym warunkom pracy przekształciły się w powszechne protesty społeczne domagające się sprawiedliwości w walce z długotrwałą korupcją i wzywający do rezygnacji ówczesnego gubernatora stanu Oaxaca Ulisesa Ruiza Ortiza. Miesiące protestów, w większości pokojowych, spotkały się z paramilitarnymi atakami policji, paraliżującymi lokalną gospodarkę. Następnie rząd Ortiza starał się naprawić swój wizerunek i pobudzić rozwój turystyki, promując wydarzenia takie jak coroczny festiwal sztuki i kultury tubylczej Guelaguetza.

Pod wpływem połączenia programów rządowych i inwestycji prywatnych w Oaxaca rozrosły się nowe udogodnienia i infrastruktura obsługująca osoby z zewnątrz. Wprowadzenie bezpośrednich, tanich lotów przyciągnęło rzesze turystów, którzy tłumnie odwiedzali nowe restauracje, sklepy z rękodziełem i galerie w centrum miasta. 

Następnie uderzyła pandemia, jeszcze bardziej podnosząc pozycję Oaxaca w światowym obiegu turystycznym. Meksyk był jednym z niewielu krajów położonych blisko Stanów Zjednoczonych i Kanady, które podczas blokady w 2020 r. zachowały otwarte granice, przyciągając do miasta ogromną liczbę turystów i cyfrowych nomadów. „Na początku tego nie zauważyliśmy, bo byliśmy zamknięci w środku. A kiedy się ujawniliśmy, wszystko radykalnie się zmieniło” – mówi Antonio Vásquez, powieściopisarz z Oaxaca, którego prace poruszają tematykę gentryfikacji. „W obliczu gentryfikacji w zasadzie nie da się mieszkać w centrum miasta, które jest najładniejszą i najbezpieczniejszą częścią miasta z największą liczbą przywilejów” – mówi. 

Urzędnicy rządowi i inni zwolennicy gospodarki turystycznej w Oaxaca często wskazują na jej pozytywny wpływ, czyli tworzenie lokalnych miejsc pracy. W niedawnym przemówieniu do władz stanu Oaxaca dyrektor Ministerstwa Turystyki Saymi Pineda Velasco przytoczył najnowsze dane – 18,8 miliarda peso (1,2 miliarda dolarów) z działalności gospodarczej w 2023 r. oraz 163 419 bezpośrednich i pośrednich miejsc pracy związanych z tym sektorem. 

Wielu mieszkańców, którzy pracują w branży turystycznej i hotelarsko-gastronomicznej, postrzega ten boom jako podwójne ryzyko. Ich praca jest od nich uzależniona, ale widzą też, że pogarsza to jakość ich życia, a ich płace nie nadążają za rosnącymi kosztami życia. „Widzimy, że do Oaxaca napływa więcej pieniędzy, ale większość z nich trafia do właścicieli i polityków” – mówi Diego Marquez, który pracuje jako kelner i barman.

Biorąc pod uwagę bogate dziedzictwo działań i protestów kierowanych przez społeczność, Evelyn Maldonado, przez całe życie mieszkanka Oaxacan i współdyrektorka Pocoapoco, organizacji artystycznej, ma nadzieję, że ta presja powstrzyma miasto od podążania drogą supergentryfikowanych miejsc, takich jak La Roma (centrum modnej i hipsterskiej subkultury w stolicy Meksyku), Condesa lub San Miguel Allende (gdzie nie ma już szyldów nie w języku angielskim). W 2020 roku Pocoapoco wprowadziło program lokalnych rezydencji i stypendiów, aby wspierać artystów, wykonawców i badaczy z Oaxaca, a także wspierać bieżące programy rezydencji dla obcokrajowców.

„Mam zaufanie do mieszkańców Oaxaca” – powiedziała Maldonado. „Mam nadzieję, że duch radykalności, w którym dorastamy, sprawi, że zawsze będziemy chcieli chronić miejsce, w którym żyjemy”.

 

Jeszcze nie dodano komentarza!

Twój adres nie będzie widoczny publicznie.

Najpopularniejsze teksty

Japończycy wydrukowali sobie stację kolejową

Autobus to czy tramwaj

Czy AI będzie nam projektować domy

Podróżować szybko, z szykiem i wygodnie

Słabnie amerykańska wojna przeciwko ESG