W Polsce sezon na kitesurfing potrwa jeszcze do końca września. Ale Amelie Binder, współzałożycielka i dyrektor generalna monachijskiego startupu CargoKite ma pomysł jak wykorzystywać latawce ciągnące deski do bardziej poważnej rzeczy. Binder wspólnie z Marcusem Bischoffem — który jest inżynierem, jak i kitesurferem — opracowali technologię wykorzystującą latawce unoszące się prawie na wysokość prawie 300 metrów (tyle liczy sobie najwyższy biurowiec w Polsce Varso Tower) do ciągnięcia statków przewożących towar cargo z Azji do Europy.
– W przypadku statków zasilanych paliwami kopalnymi najlepszym sposobem na obniżenie kosztów jest budowa większych statków. Mamy technologię, która nie jest już zasilana paliwami kopalnymi i która łamie ten model kosztów. Mamy zupełnie inną ekonomikę jednostkową – mówi Binder.
Obecnie paliwo jest największym kosztem operacyjnym dla firm żeglugowych. Dzięki wykorzystaniu energii wiatru, CargoKite może obniżyć koszty na tyle, że uzasadniają one nawet większe koszty budowy mniejszych statków i przewożenia nimi towarów. W efekcie nie dość, że jest to nadal opłacalne ekonomicznie, to jeszcze transport staje się bezemisyjny.
Latawiec wykorzystuje wiatry na dużych wysokościach, które są bardziej stabilne i silniejsze niż wiatr przy powierzchni. Podstawowe podejście jest podobne do latawca używanego w kitesurfingu, ale na większą skalę. Współzałożyciel start-upu Marcus Bischoff widział inne projekty , które dodawały latawce do istniejących statków towarowych. Ale na istniejącym statku, który nie jest zoptymalizowany pod kątem wykorzystania energii wiatru, możliwe jest jedynie niewielkie zmniejszenie emisji. Bischoff zaczął myśleć: co jeśli zaprojektuję statek wokół latawca, a nie odwrotnie.
Nowy projekt ma pod spodem hydrofolie, które pomagają unieść kadłub, jak w łodzi wyścigowej, aby zmniejszyć opór. Gdy wiatr nie wieje, statek może używać pokładowego akumulatora, który mógłby być ładowany przez wiatr, który latawiec wychwytuje.
Największa różnica dotyczy rozmiaru statku ciągniętego przez latawiec, ma on 40 metrów podczas gdy największe kontenerowce liczą sobie około 400 metrów. Ale twórcy CargoKite przekonują, że dla firm, które wysyłają meble, elektronikę lub odzież mniejszy rozmiar nic nie zmienia. Zdaniem Amelie Binder z perspektywy, powiedzmy, Ikei, ogromny statek nie jest konieczny może go zastąpić flota małych. Są bardziej elastycznym rozwiązaniem mogą zawijać w każdym morskim porcie (a nie tylko kontenerowym), co pozwala uniknąć opóźnień spowodowanych dużym ruchem morskim. Mniejsze statki mogłyby również sprawniej reagować na potrzeby klientów, którzy chcą dokonać dostaw w ostatniej chwili
Jeszcze nie dodano komentarza!