Skip to main content

Spalinowe podatki

Tekst pochodzi z raportu Greenbook 2024

Aby zachęcić kierowców do zmiany aut na elektryczne, poszczególne państwa oferują marchewkę w postaci dopłat do zakupów aut, a miasta stosują kij i wprowadzają dodatkowe opłaty dla właścicieli aut spalinowych:

Opłaty Kongestacyjne

Najpierw pojawiły się opłaty za wjazdy do centrum – tzw. congestion charge – które wdrożyły niektóre miasta Europy, takie jak Mediolan, Sztokholm czy Londyn. W tym względzie Brytyjczycy mają szczególnie duże doświadczenie – zaczęli już w 2003 roku – i postulują zintensyfikowanie tego narzędzia. Nick Bowes, szef londyńskiego think tanku Centre for London, zasugerował, że z biegiem czasu zmniejszyła się skuteczność opłaty za wjazd do centrum. „Burmistrz musi być odważny i wprowadzić prostszy, inteligentniejszy i sprawiedliwszy system opłat dla użytkowników dróg, który zastąpi zarówno congestion charge, jak i Ultra Low Emission Zone (strefa niskiej emisji – red.). Taki system rozwiązałby problem zatorów, poprawiłby jakość powietrza i promowałby podróżowanie transportem publicznym, pieszo i rowerem, dzięki pobieraniu od kierowców opłat za przejechaną milę. Mógłby również odegrać kluczową rolę w wypełnieniu dziury w budżecie Transport for London”, przekonuje Nick Bowes.

Kilometrówka

Brytyjska stolica ma plan, aby do 2041 roku 80 proc. wszystkich podróży miało się odbywać transportem publicznym, rowerem lub na piechotę, więc kilka lat temu pojawił się pomysł, jak jeszcze bardziej zmotywować mieszkańców do porzucenia auta: opłaty za używanie londyńskich dróg. W założeniu miałyby zastąpić congestion charge, która jest opłatą ryczałtową. Po nowemu kierowcy płaciliby za każdą milę, z różną stawką w zależności od stopnia, w jaki pojazdy zanieczyszczają powietrze, poziomu zatłoczenia w okolicy i dostępu do transportu publicznego. Możliwe są także zwolnienia i zniżki dla osób o niskich dochodach i niepełnosprawnych, a także wsparcie dla organizacji charytatywnych i małych przedsiębiorstw. Podobne rozwiązanie mają Amerykanie – w Oregonie zaproponowali, aby opłatę rejestracyjną auta powiązać z liczbą przejeżdżanych kilometrów. Zamiast stałej stawki kierowcy mogą wnosić opłatę wynoszącą ok. 1,1 centa za przejeżdżany w ciągu roku kilometr (tzw. Mileage-based Registration Fees).

Niechciane SUV-y

Wśród aut spalinowych na cenzurowanym znalazły się przede wszystkim SUV-y, które coraz bardziej przyczyniają się do emisji CO2, niwecząc redukcję spowodowaną przez auta elektryczne. Stąd pomysł na podatek uzależniony od masy samochodu. Ich waga i adekwatny do tego napęd sprawiają, że CO2 i szkodliwych gazów emitują więcej niż inne auta. Zjawisko to dotyczy jednak nie tylko SUV-ów, bo systematycznie rośnie również masa pojazdów: w przypadku samochodów osobowych wzrosła ona o 12 proc. (173 kg) w porównaniu z latami 90., a jeśli chodzi o SUV-y i ciężarówki – odpowiednio o 7 proc. (136 kg) i 32 proc. (573 kg). W kilku miejscach takie podatki już funkcjonują. Np. w stanie Iowa opłaty rejestracyjne za samochód wzrastają o 0,4 dol. za każde 45 kg masy samochodu. W stanie Nowy Jork opłata rośnie o 1,5 dol. za każde 45 kg powyżej 750 kg, a od 1600 kg wzrasta o 2,5 dol. Francja poszła nawet dalej i od 2022 roku za każdy kilogram powyżej 1800 kg trzeba zapłacić 10 euro. Tu SUV-y będą też płacić potrójną stawkę za parkowanie.

Jeszcze nie dodano komentarza!

Twój adres nie będzie widoczny publicznie.

Najpopularniejsze teksty

Kiedy przyjdzie kolej na wodór

Energetyka wiatrowa wkracza do miast

Trump klimatu nie popsuje