Skip to main content

Dojechanie tu ze śródmieścia Mexico City zajmuje zaledwie 20-30 minut, czyli tyle ile średnio trwa dojazd z centrumdo dzielnicy mieszkaniowej w dużej europejskiej metropolii. Biorąc pod uwagę standardy Ameryki Łacińskiej i zjawisko rozlewania się tamtejszych miast, to naprawdę blisko.

A widoki zapierają dech w piersi, szczególnie gdy o świcie słychać głos 60 tys. zamieszkujących ptaków, a z oddali wciąż migają jeszcze światła megamiasta, pozostałość po kończącej się nocy. Z gniazd pośród palm porastających małą wyspę wyspę wyłaniają się stada czapli, a ich sylwetki widać na tle dymionego różowego nieba. Obcujesz z dziką przyrodą, widząc w tle Mexico City, które znajduje się na wyciągnięcie ręki. Ogrom tego wodno-leśnego obszaru widać z linii brzegowej jeziora. Ale pomiędzy lasem, łąkami i bagnami zostało wygospodarowane również miejsce na boiska sportowe, szlaki turystyczne i przestrzeń do rekreacji. O jakiej skali projektu mówi najlepiej świadczą liczby, odtworzony tu obszar dzikiej przyrody odpowiada około ⅓ powierzchni Krakowa.

A mogło to wszystko wyglądać zupełnie inaczej. Jeszcze sześć lat temu ziemia ta była placem budowy międzynarodowego lotniska. Kosztujący 13 miliardów dolarów port według projektu Normana Fostera miał srać się największym lotniskiem w obu Amerykach. Ale inwestycja nie zdążyła wyjść poza fundamenty, została zatrzymana ze względu na rozjeżdżające się koszty, zbyt niski ekonomiczny potencjał i towarzyszącą projektowi korupocję. 

I zmieniono całkowicie pomysł na zagospodarowanie tego terenu. Zamiast go industrializować postanowiono przywrócić mu przynajmniej częściowo jego naturalny charakter. Przed wiekami znajdowało się największe meksykańskie jezioro Texcoco, na którym znajdowała się stolica państwa Azteków Tenochtitlan. 

Płytkie wody jeziora stały się centrum życia miejskiego, a Tenochtitlan było miastem przypominającym Wenecję, pełne sztucznych wysp i kanałów. Na jego ruinach zbudowano dzisiejszą stolicę. Ale hiszpański podbój nie tylko zrujnował kwitnącą stolicę, Texcoco i cztery połączone z nim jeziora zostały osuszone na potrzeby rolnictwa. Aby ugasić pragnienie miasta, zbudowano kilometry akweduktów. Współczesne miasto Meksyk opiera się na następcy tego systemu, plątaninie tuneli i stacji pomp, które transportują wodę ze zbiorników w stanach Meksyk i Michoacán, jednocześnie wysyłając ścieki.

Problem polegał na tym, że tylko na części terenu udało się odzyskać żyzne ziemie. Reszta obszaru zaczęła pustynnieć, bo podziemne warstwy wodonośne były wysysane. Ostatnio skutki tamtych działań w coraz większym stopniu zaczęli odczuwać mieszkańcy 20-milionowej metropolii Mexico City. Pojawiły się problemy z brakiem wody, a miasta coraz bardziej stało się narażone na ekstremalne upały.

Jako najniższy punkt w Dolinie Meksyku, Jezioro Texcoco jest miejscem, w którym zbiera się i wsiąka w ziemię woda. Poprzez przywracanie jezior, bagien i efemerycznych stawów park ma na celu zarówno przywrócić na tym terenie dziką przyrodę, jak i uzupełnić podziemne zasoby wodne, który w 70% zaopatrują miasto w wodę . Głębokości stawów są skalibrowane tak, aby zarządzać gromadzeniem się wody przez lata. Podczas każdego roku na skutek parowania i wchłaniania wody deszczowej przez gleby, z tego obszaru znika około metr wody. Teraz część z niej ma być zatrzymywana i kumulowana.

Z tezontle, wydobywanej z pobliskich wzgórz czerwonej, porowatej skały wulkanicznej budowane są systemu stawów i kanałów zatrzymujących wodę. Będą one pełnić również funkcję siedlisk dzikich zwierząt oraz wysp chłodu dla w zabójczo nagrzewającego się Mexico City.

W rzeczywistości cały obszar składa się z kilku nakładających się na siebie parków i projektów połączonych ze sobą (które będą udostępnianie stopniowo). Poza funkcją hydrologiczną, teren ma mieć też charakter zielono-rekreacyjny. Dlatego została on mocno zalesiony, ale też zbudowano tu centrum sportowe, szkółkę rodzimych roślin, muzeum, platformy do obserwacji ptaków i ścieżki rowerowe. Dużo prac jest jeszcze w toku, park został otwarty pod koniec sierpnia, ale przesadzone drzewa i rośliny dopiero zapuszczają korzenie, rozrosną się, a stawy będą miały szansę się napełnić.  Cała inwestycja ma jeszcze jedną zaletę, zamiast 13 mld USD kosztowała 1 mld USD 

Jeszcze nie dodano komentarza!

Twój adres nie będzie widoczny publicznie.

Najpopularniejsze teksty

Metro w roli ekologicznego kuriera

Zielone uliczki pod pergolami

Amerykańscy nafciarze hojni dla obcych rządów

Płacimy drożej za upalne lato