/Fot: Philippe Grangeaud//
Anne Hidalgo okazała się prawdziwym wywrotowcem. W Partii Socjalistycznej zawsze była nieco bardziej radykalna od starszych towarzyszy. Szczególnie na tle statecznego Bertranda Delanoë, byłego mera Paryża, któremu służyła za pierwszego zastępcę przez 13 lat. Dopiero dwa lata temu, gdy przejęła władzę we francuskiej stolicy, pokazała jak zdecydowana jest nie tylko w poglądach, ale także w działaniu.
Z pochodzenia Hiszpanka, Anne Hidalgo ma jasny plan – uczynić z Paryża jedną z najczystszych (o ile nie najczystszą) stolic Europy. Za jego realizację wzięła się od pierwszych dni swojego urzędowania. Przede wszystkim, podobnie jak burmistrz Londynu Borris Johnson, sprowadziła do defensywy kierowców. „Miasto, w którym otacza cię tylko zgiełk i masa samochodów to nie miasto”, deklaruje mer Paryża.
(Nowy bulwar nad Sekwaną, już bez aut)
Hidalgo chce, aby do 2050 roku emisja dwutlenku węgla spadła w mieście o trzy czwarte. Dlatego samochodów musi być mniej. Pokazała to już w marcu ubiegłego roku, kiedy przez wysoki poziom stężenia spalin ograniczyła w Paryżu możliwość używania samochodów – jednego dnia mogły jeździć samochody z parzystą rejestracją, a drugiego z nieparzystą. Poziom dwutlenku azotu i cząstek stałych w mieście spadł od 6 do 10 proc., a na obwodnicy w szczycie nawet o 30 proc.
Bardziej długofalowe ograniczenie będzie dotyczyć przede wszystkim samochodów mocno zanieczyszczających powietrze (w większości diesli). Od 2020 roku w ogóle nie będą mogły wjeżdżać do miasta. Zmiany pojawią się stopniowo – na razie dotyczą ciężarówek zarejestrowanych przed 2002 rokiem, które m.in. nie mogą jeździć po mieście w ciągu dnia. Równocześnie prowadzone są różnego rodzaju projekty utrudniające poruszanie się autom. Przede wszystkim poszerzana jest strefa jazdy z dopuszczalną prędkości 30 km/h. Dziś obejmuje już jedną trzecią paryskich dróg, a do końca dekady ma całkowicie obowiązywać na terenie czterech centralnych dzielnic miasta.
(Plac Republiki po przebudowie, bez jezdni z prawej strony)
Coraz więc ulic jest zresztą odbieranych kierowcom. Hidalgo przede wszystkim kontynuuje zaczęty przez Delanoë proces wypraszania samochodów z bulwarów Sekwany. Nadrzeczne drogi kawałek po kawałku oddawane są pieszym. Drugi spektakularny projekt tego typu to oddanie we władanie pieszych siedmiu najładniejszych miejskich placów. Na pierwszy ogień poszedł Plac Republiki, gdzie całkiem zlikwidowano jedną ulic i samochody z jednej tylko strony muszą objeżdżać teraz rozległą przestrzeń spacerową.
Jednocześnie ze zwalczaniem kierowców Hidalgo rozwija alternatywne środki transportu. Najwięcej inwestuje w kolej, gdzie projekt rozbudowy sieci o 68 stacji i 200 km nowych tras będzie kosztować 26 mld euro. Dzięki temu mocno zatłoczona kolejka zwiększy możliwości przewozu pasażerów o 40 proc. Wszystko będzie się odbywać etapami do 2030 roku.
(Nowa, rowerowa mapa drogowa Paryża)
Mocno promuje też jazdę rowerem, i to nie tylko w postaci dopłat dla tych dojeżdżających do pracy, którzy przerzucą się z czterech na dwa kółka.
Paryż przede wszystkim inwestuje w infrastrukturę rowerową i zmienia przepisy na ich rzecz. Do końca dekady chce podwoić sieć dróg rowerowych. Na 80 km tras wyda 150 mln euro. Najważniejsze jest utworzenie pięciu szerokich autostrad. Trzy będą się ciągnęły ze wschodu na zachód (dwie z nich po obu stronach Sekwany), a dwie pozostałe zepną północą i południową część obwodnicy miasta. Stworzonych będzie też 7 tys. specjalnych miejsc skrętu dla rowerzystów, tak aby nie musieli czekać na zmianę światła (tam gdzie nie da się ich wprowadzić rowery będą miały priorytet przejazdu przed wszystkimi innymi pojazdami).
Hidalgo uruchomiła nawet program dopłaty dla tych, którzy chcą zrezygnować z jazdy samochodem i przesiąść się na rower elektryczny (można liczyć na dofinansowanie 400 euro). Mer Paryża po prostu chce radykalnej zmiany sposobu przemieszczania się po mieście. Atencja jaką przykłada do rowerów przywodzi na myśl Amsterdam czy Kopenhagę. Stolica Francji to jednak metropolia znacznie większego formatu i znacznie większe znaczenie ma tu np. transport szynowy. Dlatego w swojej strategii mieści się gdzieś pomiędzy najbardziej zrównoważonymi stolicami Europy a miastami tak zdominowanymi przez kolej metropolitalną, jak Tokio, gdzie pociągi już dawno zmarginalizowały samochody.
PRZECZYTAJ TAKŻE: