Amerykanie zaczynają coraz poważniej bać się problemu niedoboru wody. Rozwinęła się nawet dyskusja, że 8,2 minuty spędzone przez nich pod prysznicem to zdecydowanie za dużo. Trzeba ją ograniczyć do pięciu minut. W łazienkach coraz popularniejsze robią się więc minutniki, takie jak do gotowania jajek.
Są jednak bardziej innowacyjne podejścia do problemu, na przykład myć się w obiegu zamkniętym, wciąż w tej samej wodzie. To idea stojąca za startupem Showerloop, który opracował własne wyposażenie kabiny prysznicowej. Spływającą wodę zamiast kierować do ścieku, ponownie tłoczy w górę, przepuszczając przez system filtrów.
W ten sposób woda czyści się niejako „w trybie rzeczywistym”. Konstruktorzy wykorzystali przy tym fakt, że woda pod prysznicem nie jest bardzo brudna – większość dodatków to mydliny. Dlatego jej oczyszczenie nie nastręcza wielkich problemów, a filtry nie muszą być bardzo skomplikowane.
W tej sytuacji prysznic można brać praktycznie w nieskończoność, bez wyrzutów sumienia. Oczywiście z wyjątkiem tych związanych z marnowaniem energii do ciągłego wtłaczania wody. Zestaw opracowany przez Showerloop można sobie zamontować samemu, nie jest jednak tani – jego koszt to 1,5 tys. euro.
PRZECZYTAJ TAKŻE: