/Fot: BikeU//
Rowery czwartej generacji, które są wprowadzane m.in. do Krakowa w ramach systemu Wavelo, to pojazdy z pewnością wygodniejsze w jeździe oraz bezpieczniejsze od wcześniejszych modeli. Jest to rozwiązanie droższe, ale bardziej efektywne, a na końcu może też przynieść oszczędności. Kluczową sprawą jest zbudowane wokół lokalizatora GPS zaplecze technologiczne pojazdów.
Dzięki niemu przede wszystkim nie trzeba odstawiać roweru do stacji, ale w dowolnym miejscu (w Krakowie za dodatkową opłatą 3 zł, a każdy kto przyprowadzi rower z powrotem dostaje ekstra 1 zł), ewentualnie zawiesić wypożyczenie – np. na czas zakupów. Każdy pojazd jest lokalizowany i oznaczony na mapie, którą użytkownicy dysponują w swojej aplikacji na smartfonie. Użytkownicy rowerów czwartej generacji nie muszą więc za każdym razem pędzić do stacji rowerowej, ale wsiąść na najbliżej stojący pojazd. Takie rozwiązanie powoduje też, że zarządzający miejską siecią rowerów znacznie lepiej orientują się, gdzie są najlepsze miejsca na postawienie rowerowej stacji – tam gdzie zwykli pozostawiać je użytkownicy.
Ci, którzy promują rozwiązanie przyznają, że rowery czwartej generacji są droższe o około 40 proc., ale w skali całego miasta mogą przynieść spore oszczędności. Zasadnicza sprawa to relatywnie niewielki koszt samych urządzeń w stosunku do inwestycji jaką robi się w ścieżki rowerowe: eksperci firmy BikeU przekonują, że te ostatnie stanowią 90 proc. wszystkich kosztów utrzymania zaplecza rowerowego w mieście.
Zainstalowany w rowerach GPS pozwala nie tylko śledzić, gdzie ludzie zostawiają rowery, ale także, gdzie nimi jeżdżą. Oznacza to, że miasto dzięki rowerom ma dobry przegląd sytuacji, w którym miejscu najlepiej tworzyć rowerowe drogi. Bez ryzyka, że będzie to inwestycja nietrafiona. Podobny model przy planowaniu infrastruktury zastosowano w Amsterdamie, gdzie rowerzyści instalowali aplikacje śledzące ich rowerowe szlaki (swoją drogą informacjami takimi dysponuje także Google i Apple dzięki temu, że użytkownicy udostępniają im informację o swojej lokalizacji, a system sam wykrywa czy użytkownik idzie, biegnie, jedzie na rowerze czy autem). Przynieść może to spore oszczędności.
Oczywiście słabość tego rozwiązania polega na tym, że ludzie jeżdżą na rowerach tylko tam, gdzie da się jeździć. W miejscach bez infrastruktury śladu rowerowego będzie znacznie mniej, a nie jest powiedziane, że mieszkańcy nie chcieliby tamtędy jeździć.
PRZECZYTAJ TAKŻE:
Jeszcze nie dodano komentarza!