Amerykanie mają ten sam problem co Polacy: brak poszanowania dróg rowerowych przez kierowców. Dlatego aktywiści rowerowi z dużym zaangażowaniem walczą o prawo do jazdy bez ryzyka wypadku. W swoich miejsko-partyzanckich akcjach domagają się przede wszystkim zabezpieczenia rowerowej infrastruktury, a czasem nawet domalowują drogi.
W San Francisco wszystko zaczęło się od śmiertelnego potrącenia dwóch rowerzystek jadących wyraźnie wyznaczonymi ścieżkami rowerowymi. Aby nagłośnić problem, działacze z organizacji SFMTrA na tych właśnie drogach, wzdłuż linii je wydzielających, ustawili pomarańczowe słupki z wyraźnym napisem: na prawo jeżdżą rowery, a na lewo Uber.
Zajeżdżanie drogi rowerzystom jest bowiem najczęstszą przewiną kierowców Ubera, Lyfta oraz taksówkarzy, którzy rowerową drogę bez skrępowania traktują jako miejsce od odbierania i wysadzania pasażerów. W podobny sposób zachowują się też kierowcy busów oraz samochodów dostawczych.
Aktywiści z San Francisco mają już dość edukowania kierowców. Żądają od miasta, aby dla bezpieczeństwa obywateli zabezpieczało istniejące rowerowe drogi – czy będą to wysokie krawężniki, czy słupki – a wszelkie nowe robiło w całkiem innym standardzie bezpieczeństwa. Jest to coraz bardziej wpływowa grupa mieszkańców (często rekrutująca się z pracowników działających tu firm technologicznych), która konsekwentnie dąży także do tego, aby ratusz zwęził wyjątkowo szerokie ulice eliminując z nich nadmierną liczbę pasów ruchu i wprowadził więcej przejść dla pieszych.
Zachodnie wybrzeże w ogóle jest miejscem, gdzie rowerzyści-aktywiści walczą o swoje prawa akcjami tzw. taktycznego urbanizmu, czyli wprowadzaniem drobnych zmian w przestrzeni miejskiej. Całą akcja zaczęła się trzy lata temu w Seattle. Tutejsi działacze nocą ustawili wówczas słupki oddzielające drogę rowerową na Cherry Street, a do wydziału ruchu w ratuszu wysłali email z wyjaśnieniem dlaczego to zrobili.
Chociaż działali nielegalnie, tamtejszy miejski inżynier ruchu podszedł do sprawy konsyliacyjnie. Przede wszystkim przeprosił, że był zmuszony do usunięcia słupków i podziękował za zwrócenie uwagi na ważny problem inicjatorom akcji. Zaprosił ich do swojego biura, aby podjąć konsultacje w tej kwestii.
Wcześniej w Nowym Jorku aktywiści Right of Way poszli jeszcze dalej: po prostu domalowali na ulicy ścieżkę, imitującą tę oficjalną. Zrobili to po tym, jak taksówkarz na rogu 6 i 48 ulicy potrącił jadącą na rowerze, brytyjską turystkę gruchocąc jej nogę.
PRZECZYTAJ TAKŻE:
Jeszcze nie dodano komentarza!