Wiele lat temu statystycy wyliczyli, że meteorolodzy mniej by się mylili odnośnie spodziewanej pogody, gdyby zamiast ją prognozować ograniczali się do komunikatu, że jutro będzie tak jak dziś. Od tego czasu przyspieszył postęp w badaniach klimatu, ale jeszcze nie jest wystarczający dla technologicznej rewolucji jaka ma miejsce w energetyce.
Chodzi o coraz większy udział fotowoltaiki, która w niektórych rejonach świata staje się podstawowym źródłem prądu. W Kalifornii np. jej obecny 20-proc. udział w miksie energetycznym do końca dekady ma wzrosnąć do 33 proc., a gubernator Jerry Brown chce, aby w 2030 roku doszedł do 50 proc. W sytuacji gdy panele słoneczne tak bardzo będą ważyć w produkcji prądu, trzeba będzie jak najlepiej planować jego wytwarzanie. Ewentualnie zabezpieczać się dostawami z innych źródeł lub efektywnie zarządzać zapasami. Prognozy pogody, przede wszystkim nasłonecznienia, staną się więc sprawą bardzo poważną.
Dlatego w ramach SunShot Initiative amerykański Departament Energetyki prowadzi badania nad nowymi metodami prognozowania pogody, znacznie bardziej precyzyjnymi niż te podawane przez National Weather Service. Nie chodzi o lepsze pomiary, ale lepsze przetwarzanie zgromadzonych informacji. Chodzi o wykorzystanie bardziej wydajnych komputerów. Takich, które posługują się już tzw. sztuczną inteligencją, czyli są maszynami uczącymi się. Dzięki stałemu analizowaniu własnych prognoz i weryfikacji ich z rzeczywistością superkomputery mają robić się bardziej precyzyjne.
Już dziś ich przewidywania są o 30 proc. lepsze niż te z instytutu meteorologii. To jednak wciąż zbyt mało. Aby były naprawdę użyteczne i mogły przyspieszyć rozwój fotowoltaiki, muszą być co najmniej o połowę lepsze.
PRZECZYTAJ TAKŻE:
Jeszcze nie dodano komentarza!