Skip to main content

Po obu stronach oceanu rozlewa się fala entuzjazmu związanego z energią odnawialną: kolejne duże miasta Europy i Ameryki składają deklarację, w którym roku całkowicie będą zasilane ze źródeł odnawialnych.

Pionierami tej akcji były dwa bliźniacze miasta znad Sundu: Kopenhaga i położone na przeciwko szwedzkie Malmo. Stolica Danii wyznaczyła sobie termin odejścia od tradycyjnej energetyki na 2025, podczas gdy sąsiedzi z drugiej strony cieśniny okazali się jeszcze bardziej ambitni i chcą z nią skończyć już w 2020 roku. Duńczycy dla realizacji swojego celu zaczęli m.in. inwestycje offsetowe za granicą, tak aby zielonymi źródłami energii zbilansować zużycie jej w obrębie miasta. Ważnym elementem strategii jest m.in. zwiększenie udziałów rowerów i spacerów jako form przemieszczania się oraz inwestycja we flotę autobusów elektrycznych.
Podobne zmiany w transporcie to też jedno z kluczowych założeń Malmo. Szwedzi są w o tyle lepszej sytuacji, że cały kraj w dużym stopniu korzysta z własnej energii odnawialnej – połowę prądu zapewniają elektrownie wodne. Dlatego w znacznym stopniu koncentrują się na jego lepszym wykorzystaniu i w każdej dekadzie chcą zwiększać efektywność o 20 proc.

Najwięcej miast, które całkiem chcą przejść na energetykę odnawialną jest jednak w Niemczech, gdzie zarówno dawna i obecna stolica – Bonn oraz Berlin – zadeklarowały, że będą promować tego typu politykę, chociaż bez ścisłego wyznaczania daty. Poza Frankfurtem, który złożył odległą obietnicę przejścia na OZE w 2050 roku, najbardziej jednoznaczne stanowisko przyjęło Ulm, które do 2020 roku chce wyeliminować paliwa nieodnawialne z sieci energetycznej, a do 2030 roku z ogrzewania oraz transportu. Z jednej strony zapewni to miks ekologicznych źródeł prądu (na wykresie poniżej), a z drugiej restrykcyjne wymogi efektywności energetycznej wobec stawianych budynków.

W ten sposób myślą nie tylko Europejczycy, ale także mieszkańcy Ameryki Północnej. W pierwszej kolejności Vancouver, które swój cel wyznaczyło na lata 2030 – 2035. Dziś miasto w jednej trzeciej opiera się na energetyce odnawialnej, głównie jeśli chodzi o dostawy prądu (OZE stanowi 90 proc.). Najwięcej do zrobienia jest więc w systemach ogrzewania oraz transporcie.
Za Kanadyjczykami idą też Amerykanie. Największym z miast, które złożyło takie przyrzeczenie jest San Diego. Metropolia licząca trzy miliony mieszkańców swój ekologiczny cel chce osiągnąć w 2035 roku. W Południowej Kaliforni pomaga mu w tym słońce i szybko rosnąca liczba paneli fotowoltaicznych – pod tym względem jest numerem dwa w całych USA. San Diego jednocześnie walczy z upałem jakie przynosi mu słońce – do 2035 roku chce także zwiększyć okrycie miasta przez drzewa do 35 proc. (tzw. Urban Tree Canopy UTC).

W sytuacji kiedy konsens polityków w kwestii celów klimatycznych jest wciąż bardzo kruchy, tego typu inicjatywy mogą okazać się bardzo owocne. Miasta to miejsca, gdzie konsumuje się 80 proc. światowej produkcji energii. Jeśli więc same odejdą od energii ze źródeł nieodnawialnych, oddolnie zmienią całą państwową politykę.


PRZECZYTAJ TAKŻE:

1 odpowiedź na “Miasta liderami ruchu całkowitego przejścia na energię odnawialną: ambitne cele wyznaczają kolejni burmistrzowie”

  1. W tej kwestii się zgadzam, chociaż nie do końca, ale przecież nie wszystkim się muszą ludzie ze sobą zgadzać, bo ilu ludzi tyle zdań na temat.
    Mimo wszystko dobrze napisane. Pozdr.

Twój adres nie będzie widoczny publicznie.

Najpopularniejsze teksty

Kiedy przyjdzie kolej na wodór

Energetyka wiatrowa wkracza do miast

Trump klimatu nie popsuje