Skip to main content

W Polsce przyjęło się przekonanie, że jedną z ważnych przyczyn, dla której mieszkańcy nie chcą odzwyczaić się od używania aut w centrach miast są niskie abonamenty na parkowanie. Stąd pomysły na ich drastyczne podniesienie. Okazuje się jednak, że droga do tego, aby ludzie na co dzień częściej używali transportu publicznego, rowerów oraz własnych nóg niekoniecznie wiedzie przez restrykcyjną politykę dla kierowców.

Przykład płynie z Kopenhagi. Tutaj zaledwie co czwarty mieszkaniec posiada auto, a tylko 14 proc. Duńczyków używa go do dojeżdżania do pracy. Dzieje się tak, mimo że roczny abonament parkingowy na samochód wynosi 100 euro – bardzo niewiele w porównaniu z 4,5 tys. euro średniej krajowej.

Tutaj mieszkańcy po prostu wypracowali sobie całkiem nowy styl życia oparty o rowerowe siodełko. Proces rozciągnięty w czasie i kulturotwórczy, który wspierały takie czynniki jak rozwój infrastruktury rowerowej. Długi marsz ku nowocześniejszemu spojrzeniu na świat, na które gotowi powinni być także Polacy.

/Fot: Heb//


PRZECZYTAJ TAKŻE:

1 odpowiedź na “Z fotela w samochodzie na rowerowe siodełko Duńczycy przesiadają się z własnej woli”

  1. Zajęło im to dwa pokolenia. Poczekajmy i my, choć jedno pokolenie, bo nie czuje się na siłach jeździć codzień rowerem do pracy, tak jak to robiłm 15-20 lat temu.

Twój adres nie będzie widoczny publicznie.

Najpopularniejsze teksty

Kiedy przyjdzie kolej na wodór

Energetyka wiatrowa wkracza do miast

Trump klimatu nie popsuje