“W pewnym sensie każde miasto naprawdę jest sumą tego, co o nim myślą ludzie. Miasto to rzecz subiektywna” – pisał Charles Montgomery w Miasto szczęśliwe. Wymyśliłam sobie, że trzeba w tych naszych wielkomiejskich przestrzeniach budować mikrospołeczności wokół jakiegoś tematu, sprawy, zagadnienia. Czegoś, co warto ulepszyć, zmienić, naprawić” – Gosia Szymczyk-Karnasiewicz napisała do nas relację z krakowskiej Wymiany ciepła.
Przerobiłam z moimi sąsiadami ten proces, w wyniku czego uzyskaliśmy lepszą przestrzeń publiczną na os. Centrum D w Nowej Hucie: zamalowaliśmy paskudne bohomazy na ścianach garażowych – powstały dwa piękne morskie murale, oznaczyliśmy tereny zielone, szczególnie zabrudzone przez psie odchody – tabliczki na trawnikach i drzewach. Spotykaliśmy się w ogródku jordanowskim, by urządzić sobie „Słoikowe part” albo „Kryminalną niedzielę” – razem z pisarką Hanną Sokołowską czytaliśmy fragmenty jej książki pt. „Kosa, czyli kryminalna ballada o Nowej Hucie”. Z myślą o starszych sąsiadach „Pomalowaliśmy ławeczkę” . Była też akcja dobroczynna: Akcja „Kotek Włodek i reszta osiedla pomaga” – zbiórka żywności dla przytuliska w Łętkowicach.
Wszędzie, gdzie rozpoczynam jakieś działanie jest ono poprzedzone nawiązaniem kontaktów z lokalną społecznością. Chodzi o to, by zaangażować jak najwięcej osób. W akcji „Wymiana ciepła” nie oczekiwałam, że moi znajomi zjadą z całego Krakowa do Nowej Huty. Wprost przeciwnie, chciałam, żeby tę akcję wsparli mieszkańcy osiedli Willowego, Wandy, Stalowego. Poszłam w teren, troszeczkę się rozejrzałam i już wiedziałam, że przy tej akcji największe wsparcie otrzymam od Wspólnoty Emaus, która prowadzi kiermasz na os. Willowym 29. Przyczółek znaleziony. Co dalej? Jest i Kościół Zielonoświątkowy – skoro tu się spotykają na modlitwie, chętnie powinni wesprzeć akcję. I kolejno: poczta, sklepy: „To i owo, „Cyprys” i Zakład fryzjerski. I w ten sposób, odwiedzając, rozmawiając, wyjaśniając (słyszała Pani w telewizji o tej akcji?), skupiłam sporo osób wokół „Wymiany ciepła”.
Idea jest prosta: chodzi o to, by potrzebujący, ubodzy i często bezdomni ludzie mogli wziąć sobie ciepłe ubrania, które innym nie są już potrzebne. Akcja zaczęła się 11 stycznia w Warszawie, pierwsze wieszaki w stolicy stanęły 17 stycznia. Kolejne we Wrocławiu, Łodzi i Kielcach a w Krakowie 23 stycznia. Na okratowanych oknach kiermaszu Emaus rozwiesiliśmy ciepłe kurtki, płaszcze i swetry z informacją: Marzniesz? Weź sobie ubranie! Chcesz pomóc? Zostaw ciepłą kurtkę, płaszcz, polar, sweter na wieszaku. Dla kogo pytają ludzie? A ja nie nalegam, ale ci, co podchodzą do wieszaków mają swoją prawdę: dla znajomych z podkrakowskiej wsi, albo bezdomnych z działek. Nie dociekam w prawdziwość tych opowieści. Jest zima, zdarza się, że mróz. Ciepła kurtka to najważniejsza rzecz jakiej ktoś potrzebuje. Bez znaczenia: markowa, bez metki. Na plantach krakowskich widziałam jednego mężczyznę, który miał na sobie i kombinezon i kurtkę. Podwójne ciepło.
Krakowską akcję wspiera mój znajomy Jacek Dunikowski (sylwester dla ubogich, Zupa na Plantach). To on znalazł w sieci informacje o „Wymiana ciepła”. Powiesiliśmy wieszaki, zapełniliśmy go ciepłymi ubraniami i pozwalamy potrzebującym, by bez skrępowania je brali! Wieszaki znajdują się na os. Willowym. Dawniej była tu fabryka wafli, niektórzy pamiętają, że wytwarzano kwadratowe andruty, a od kilkunastu lat nowohucianie znają to miejsce jako kiermasz Emaus. Miejsce dla ludzi, którzy kiedyś byli bezdomni. Praca zmienia ich życie i dzięki niej uczą się to swoje życie szanować. Jak widzisz bezdomnego, proszę daj mu adres do Emaus. Wieszak uchroni go przed zimnem, a może uratuje mu życie.
Gosia Szymczyk-Karnasiewicz
Fotograf, krakowska aktywistka miejska, mieszkanka Nowej Huty
PRZECZYTAJ TAKŻE:
Jeszcze nie dodano komentarza!