Skip to main content

Do takich przynajmniej wniosków doszli Australijczycy. U nich kaski są obowiązkowe i policja karze mandatami za ich brak. To szczególnie uderzać ma właśnie w system publicznych rowerów, m.in. w Melbourne oraz Brisbane, których miejskich bike-sharing nosi etykietę najmniej popularnego na całym świecie.

Wymóg używania kasku wprost kłóci się z okazyjnym używaniem tego typu pojazdów – nikt na stałe nie nosi ze sobą kasku rowerowego. W Melbourne dokładają co prawda kaski do rowerów oraz sprzedają tanie ich wersje w sąsiedztwie stacji rowerowych, to jednak mieszkańców nie przekonuje. Bariera postawiona przed skorzystaniem z roweru miejskiego, który z założenia ma być usługą łatwo dostępną, powoduje że mieszkańcy wybierają inny środek transportu.

Na Antypodach obowiązkowe kaski uderzają zresztą nie tylko w systemy bike-sharingowe, ale także tych, którzy jeżdżą własnymi pojazdami. Już w 1993 roku przeprowadzono badania jak obowiązek noszenia kasków zmienił zachowania dzieci w Nowej Południowej Walii – okazało się, że odsetek dojeżdżających do szkoły na rowerze spadł o 30 proc. Jeszcze gorsze wyniki odnotowano na Nowej Zelandii, gdzie kaski obowiązują od 1994 roku – między okresem 1989-1990, a latami 2003-2006 ilość przejazdów rowerowych miała spaść o 51 proc.

Czytaj więcej: Citylab


PRZECZYTAJ TAKŻE:

Jeszcze nie dodano komentarza!

Twój adres nie będzie widoczny publicznie.

Najpopularniejsze teksty

Kiedy przyjdzie kolej na wodór

Energetyka wiatrowa wkracza do miast

Trump klimatu nie popsuje