Wymalowane ad hoc ścieżki rowerowe coraz częściej widać na ulicach miast. Znaczna ich część to inicjatywy nielegalne, organizowane przez miejskich aktywistów, są jednak też projekty prototypowe. Legalne, ale także organizowane przez społeczność. Mają pokazać jakie jest realne zapotrzebowanie na wydzielony pas ruchu w danym miejscu. W Macon w Georgia ponad wszelką wątpliwość wykazano, że droga rowerowa to coś, czego mieszkańcy bardzo potrzebują: ruch na dwóch kółkach wzrósł 9,5 razy (o 854 proc.).
Wcześniej w Macon były rzecz jasna szlaki dla rowerzystów. Zwykle jednak takie, które prowadzą znikąd donikąd, np. wzdłuż rzeki. Niby były w miejscach atrakcyjnych, ale niekoniecznie praktycznych. Aż pojawił się Macon Connects, projekt tutejszej organizacji non-profit NewTown Macon. Z dofinansowaniem 150 tys. dolarów z programu Knight Foundation‘s Cities Challenge w październiku 2015 roku aktywiści wzięli się za malowanie rowerowych ścieżek.
W porozumieniu z miejscowym zarządem dróg stworzyli całą sieć dróg, a efekt był imponujący. W czterech korytarzach, przy których zliczali ilu rowerzystów przejechało, wzrost ruchu wyniósł od 5,5 do 18,6 razy. Co więcej, z badań jakie przy okazji przeprowadzili, 71 proc. mieszkańców wyraziło poparcie dla zrobienia zabezpieczonych ścieżek rowerowych, a 88 proc. jadących przyznało, że tymczasowe drogi zmotywowały ich do jazdy.
Projekt trwał dwa tygodnie, a potem ścieżki zniknęły. Niemniej wiedza i doświadczenie w mieście pozostały. Od tego czasu władze wytyczyły już kilka dróg dla rowerów, a przy każdy remoncie ulicy dokonują analizy czy uda się na niej wprowadzić dodatkowy pas dla rowerzystów. A jeden z inżynierów ruchu ochotniczo zrobił nawet projekt drogi łączącej cztery rejony miasta znajdujące się w centrum. Powstanie, gdy znajdą się na nią prywatni sponsorzy.
Czytaj więcej: Bicycle Times
/Fot: Mark Strozier, Macon Connect//
PRZECZYTAJ TAKŻE:
Jeszcze nie dodano komentarza!