Skip to main content

Byłoby prawie jak w taksówce. Taką propozycję rozważają właśnie w Londynie. Do pewnego stopnia to pokłosie epidemiologicznej klęski transportowej, o której pisaliśmy niedawno – z autobusów korzysta dziś 70 proc. pasażerów, którzy jeździli nimi przed pandemią, a metrem tylko 55 proc. Burmistrz Londynu chce odwrócić negatywny trend – udział podróży pieszych, rowerowych i transportem publicznym w ciągu dwóch lat spadł z 63,2 proc. do 58,3 proc. – a ma poczucie, że obecny system tzw. opłat kongestyjnych, za wjazd do centrum miasta, już nie wystarczy.

Sprawa jest poważna tym bardziej, że kierunek zmian musi być całkiem nie w tę stronę. Według nowego raportu sporządzonego na zlecenie ratusza do 2030 r. konieczne jest zmniejszenie ruchu samochodowego o 27 procent. Tylko bowiem w ten sposób miasto będzie mogło spełnić swoje ambicje zerowego bilansu emisyjnego. „Ten raport musi działać jako ostry sygnał ostrzegawczy dla rządu o potrzebie zapewnienia znacznie większego wsparcia w celu zmniejszenia emisji dwutlenku węgla w Londynie – jasne jest, że skala wyzwania oznacza, że nie możemy zrobić wszystkiego sami” – powiedział burmistrz Khan. 

Stąd pojawiła się propozycja zniesienia wszystkich istniejących opłaty dla użytkowników dróg – takich jak Congestion Charge czy wjazd do strefy niskiej emisji (ULEZ) – i zastąpić je „prostym i sprawiedliwym systemem”. Po nowemu kierowcy płaciliby za każdą milę, z różną stawką w zależności od stopnia w jaki pojazdy zanieczyszczają powietrze, poziomu zatłoczenia w okolicy i dostępu do transportu publicznego. Możliwe są także zwolnienia i zniżki dla osób o niskich dochodach i niepełnosprawnych, a także wsparcie dla organizacji charytatywnych i małych przedsiębiorstw.
To zależy jednak od wyniku konsultacji społecznych z jakimi rusza Transport dla Londynu (TfL), czyli podległa ratuszowi instytucja odpowiedzialna za transport w brytyjskiej stolicy. Wybrany system zostałby wdrożony do maja 2024 roku. Wśród opcji alternatywnych jest też po prostu rozszerzenie strefy niskiej emisji (ULEZ), a także wprowadzenie dodatkowej opłaty dla aut przyjeżdżających spoza miasta.  

„Systemy pobierania opłat od użytkowników dróg, które wprowadziliśmy w ciągu ostatnich 20 lat okazały się naprawdę skuteczne w rozwiązywaniu problemów z zatorami i poprawą jakości powietrza w całym Londynie, ale jasne jest, że jako miasto musimy pójść dalej”, przekonuje Christina Calderato, dyrektor ds. strategii i polityki transportowej w TfL. 
Nowe bodźce dla większej ekologizacji transportu wydają się konieczne, co potwierdza Nicholas Lyes, szef polityki drogowej RAC: „Nasze badania sugerują, że mniej niż jedna trzecia kierowców w Londynie spodziewa się przesiąść na pojazd elektryczny w ciągu najbliższych pięciu lat„.


 

PRZECZYTAJ TAKŻE:

Jeszcze nie dodano komentarza!

Twój adres nie będzie widoczny publicznie.

Najpopularniejsze teksty

Akumulatory lepsze pod każdym względem

Domy pod termoforem

AI mocno odciska swój ślad węglowy

Rok za rokiem świat bije rekord ciepła

Upały przyspieszają starzenie

Solarny skuter