Niedawno pisaliśmy o tym, że San Franciso robi małą rewolucję w mieście, zamykając dla samochodów Market Street, główna arterię miasta. Będzie można po niej jeździć tylko rowerami oraz komunikacja miejską. Wcześniej opisywaliśmy FasTrack, system szybkiego transportu kolei podmiejskich w Denver, na który stolica Kolorado oraz budżet federalny wyłożyli łącznie 8 mld USD. To, że akurat te miasta inwestują w rozwój komunikacji publicznej (nie cieszącej się w Stanach wielkim szacunkiem) nie jest przypadkowe. Obie metropolie są w czołówce najszybciej rozwijających się miast w USA, San Francisco za sprawą firm technologicznych przenoszących się z pobliskiej Doliny Krzemowej, a Denver najpierw za sprawą boomu na wydobycie gazu łupkowego, a teraz dzięki „zielonej gorączce”, która nastąpiła po legalizacji konopii w Kolorado w 2012 roku. A robione w ostatnich latach badania i analizy pokazują, że inwestycje w sprawną komunikacją miejską są bardzo efektywne, bo nie tylko poprawiają życie mieszkańców, ale przyciągają również biznes. Z jednej strony miasta z dobrą komunikacją są częściej wybierane przez start-upy, z drugiej miasta orientują się, że robiąc kolejne inwestycje mogą przyciagnąc jeszcze więcej firm.
Potwierdzają to badania robione przez Kevina Credit z Center for Spatial Data Science na Uniwersytecie w Chicago. Punktem wyjścia dla nich była migracja start-upów z Doliny Krzemowej, do dużych miast: San Francisco, San Jose, Bostonu czy na dolny Manhattan. Okazało się, że start-upy lgną do centrów miast o najlepszym systemie transportu, których mieszkańcy korzystają z mixu środków komunikacji, czyli jeżdżą metrem, ale też używają rowerów czy chodzą pieszo. Naukowiec szczegółowo przebadał związek między dostępem do komunikacji miejskiej, a rozwojem nowych młodych firm z nowych branż w pięciu miastach: San Jose (Dolina Krzemowa), Austin, Filadelfia, Cleveland i Boston. Do zrobienia analizy wykorzystał przestrzenne techniki ekonometryczne, a wybór miast nie był przypadkowy. Dwa z nich (San Jose, Austin) były ośrodkami o słabo rozwiniętej infrastrukturze tranzytowej, w przeciwieństwie do nich Filadelfia i Cleveland miały niezły system tranzytowy, ale charakteryzowały się niskim wskaźnikiem aktywności start-upowej, a Boston w obu kategoriach był wysoko.
Informacje na temat działalności start-upów Kevin Credit czerpał z National Establishment Time Series (prywatnego dostawcy danych na temat amerykańskich przedsiębiorstw). Następnie wykorzystując dane z Metropolitan Statistical Area obliczał ich położenie względem sieci tramwajowych (light rail), autobusowych, metra czy miejskich kolei. Dzięki temu naukowiec Uniwersytetu w Chicago szybko wyłapał korelację między miejscem działalności start-upów, a łatwym dostępem do komunikacji miejskiej. A kiedy porównał ilość nowo powstających firm to wyszło, że w tej konkurencji najlepiej wypadają Boston i Filadelfia, czyli miasta o obiektywnie najlepszej sieci komunikacji. To pokazuje, że dobra sieć transportowa, dziś jest czymś więcej niż tylko strategią mobilności, pozwalającą się sprawnie przemieszczać z jednego miejsca do drugiego, staje się stymulatorem przedsiębiorczości, wspierając tworzenie nowych miejsc pracy oraz rozwój gospodarczy.
Jeszcze nie dodano komentarza!