Taką deklarację złożył premier, który chce, aby Wyspa na zieloną energię przeszła już pod koniec dekady. Kluczowym narzędziem w tej transformacji mają być masowe inwestycje w elektrownie wiatrowe ustawiane na morzu. „Twój czajnik, pralka, kuchenka, ogrzewanie, pojazd elektryczne – wszystkie te urządzenia otrzymają czysty prąd produkowany dzięki wiatrowi wiejącemu wokół tych wysp” – zapowiedział premier Brian Johnson.
Dziś z farm wiatrowych pochodzi około 21 proc. energii elektrycznej, na którą zapotrzebowanie sięga średnio około 35 GW. Boris Johnson deklarując całkowite przejście na wiatraki podbija dotychczasową stawkę: w 2019 roku rząd deklarował, że powstaną farmy wiatrowe o mocy 30 GW, a dziś premier mówi już o 40 GW (obecna ich moc to około 10 GW).
Projekt tani nie będzie – wg. Aurora Energy Research, na wytworzenie 40 GW energii wiatrowej potrzeba prawie 50 miliardów funtów. Sam rząd tylko w ograniczonym stopniu zamierza w tym partycypować. Johnson zadeklarował, że uruchomi turbiny morskie o mocy conajmniej 1 GW, a do tego na prace inżynieryjne nad polepszeniem wydajności turbin planuje wydać 160 mln funtów. Tak czy owak, do ambitnej transformacji musi przede wszystkim włączyć inwestorów prywatnych.
/Fot: David Dixon//
PRZECZYTAJ TAKŻE:
Jeszcze nie dodano komentarza!