Waze to serwis ze stajni Google’a, która w Polsce adaptuje się dość niespiesznie. Społecznościowa aplikacja nawigacyjna powstała w Izraelu, a Amerykanie do własnego ekosystemu włączyli ją dwa lata temu. Dziś zyskuje pierwsze poważne udoskonalenie. Do Waze doklejony został system carpoolingowy pod nazwą RideWith – pilot przedsięwzięcia ruszył w Izraelu. To coś pomiędzy Uberem, a BlaBlaCarem. Przeznaczone jednak głównie dla ludzi, którzy muszą jeździć do zakorkowanych centrów biurowych.
Za pośrednictwem Waze kierowcy wymieniają się informacjami na temat korków na drodze, utrudnień w ruchu, czy też cen paliw na stacjach – na Polskim podwórku do pewnego stopnia pokrywa się to z funkcjonalnością bardziej popularnego Yanosika (którego podstawową funkcjonalnością jest jednak ostrzeganie przed radarami). Wraz z RideWith użyteczność aplikacji może znacząco wzrosnąć. Jest to tzw. serwis carpoolingowy, dzięki któremu ludzie mogą się umawiać na wspólny przejazd. W przeciwieństwie do BlaBlaCar nie idzie tu jednak o długodystansowe trasy pomiędzy miastami, ale jazdę po jednym mieście. Nie jest to też komercyjna konkurencja dla taksówek na miarę Ubera, gdzie samochód można sobie zamawiać.
Podstawowym celem RideWith jest zorganizowanie ludziom wspólnego przejazdu do pracy i popołudniowego powrotu do domu. Zostały nawet wprowadzone ograniczenia tego typu: kierowca ma prawo zgłosić dwa transporty dziennie, z okolic swojego domu oraz miejsca pracy (tę informację aplikacja sprawdza za pośrednictwem adresu email). Na całym transporcie kierowcy nie mają też zarabiać – opłata ma pokrywać koszty przejazdu oraz 15 proc. marżę jaką za łączenie pasażerów z pojazdami pobierać chce Waze.
Jest to więc już kolejny projekt Google związany z transportem. I nie chodzi wcale o jego pracę na samochodami autonomicznymi. Amerykańska grupa, za pośrednictwem Google Venture jest jednym z pierwszych inwestorów Ubera. Co więcej kilka miesięcy temu pojawiły się informacje, że rozważa wprowadzenie podobnej usługi pod własną marką.
Zaletą RideWith jest jednak to, że nie zamierza demolować biznesu taksówkowego i szkodzić innym. Raczej jest to szansa na rozładowanie zakorkowanych dróg w zagłębiach biurowych i szansa na oszczędności pieniędzy oraz środowiska. Jeśli ktoś stroni od transportu publicznego, carpooling to najlepszy sposób na to aby zwiększyć efektywności wykorzystania pojazdów i zmniejszyć liczbę samochodów, którymi dojeżdża się do pracy. Tak, żeby po Domaniewskiej w Warszawie i podobnych arteriach nie ciągnęły się sznury samochodów, gdzie jedynym pasażerem jest sam kierowca.