Skip to main content

Chcą zbudować drugi Londyn

Niedobór mieszkań to nie tylko problem Polski, doświadczają dziś ego wszystkie kraje Europy. Dotyczy to szczególnie tych największych i najbogatszych metropolii, gdzie ceny ziemi stają się tak wysokie, że na kupowanie na rynkowych zasdach stać tylko wyższa klasę średnią i najbogatszych. Jednocześnie wysokie ceny nieruchomości przyciągają inwestorów i bogaczy z całego świata, co jeszcze bardziej nakręca ceny mieszkań i skutkuje zwiększającym się ich niedoborem.

Dobrym przykładem tego mechanizmu jest Londyn.  W Wielkiej Brytanii niedobór przestrzeni do mieszkania staje się tak dotkliwy, że jak ostatnio tłumaczył Bloombergowi znany urbanista Ian Mulcahey konieczne byłoby wybudowanie kolejnego miasta wielkości Londynu, aby go zaspokoić. Mulcahey w międzynarodowej pracowni architektonicznej Gensler, gdzie pełni funkcję Global Leader of Cities & Urban Design. Uważa, że ​​plany budowlane nowego rządu — obejmujące nowe miasta, ekspansję peryferyjnych obszarów miejskich i wypełnianie — nie rozwiążą ani nawet zbytnio nie złagodzą problemu. Trzeba się zdecydować na dużo bardziej radykalny krok. Ian Mulcahey przekonuje, że odpowiedzią na problemy mieszkaniowe Wielkiej Brytanii może być zbudowanie zupełnie nowego miasta na morzu, w ujściu Tamizy.

Wody rzeczne na wschód od Londynu mogłyby zapewnić wystarczająco dużo miejsca. A jednocześnie znajdować się w części kraju, której dynamika gospodarcza oznacza, że ​​taki plan mógłby zostać wdrożony bez dużych dotacji rządowych. Mulcahey mówi, że koszt jest taki sam jak koszt budowy nowego miasta. 

I szacuje prawdziwy niedoboru mieszkań w Wielkiej Brytanii wynosi na około 4,3 miliona jednostek, mniej więcej tyle, ile wynosi inny Londyn. Uważa, że Zjednoczone Królestwo potrzebujemy czegoś bardziej radykalnego i ambitnego niż ogłaszanie po prostu kolejnego plany budowy mieszkań, jeśli chcemy rozwiązać kryzys mieszkaniowy w znaczący sposób.

Pomysł umiejscowienia ekspansji miejskiej na sztucznych wyspach został wypróbowany z pewnym powodzeniem — zwłaszcza w AmsterdamieKopenhadze — ale estuarium Tamizy pozostaje trudnym i kontrowersyjnym miejscem. Nisko położone brzegi ujścia rzeki są coraz bardziej narażone na powodzie, podczas gdy bagna tego obszaru są ważnymi punktami postoju dla ptaków wędrownych. Z drugiej strony był już plan zagospodarowania tego terenu za kadencji Boris Johnson jako burmistrza Londynu Wówczas pomysłem było budowanie tam lotniska. Ostatecznie projekt porzucony uznając go jako mało praktyczny. Ale co innego lotnisko, co innego nowe miasta, szczególnie, że w ciągu ostatnich 10 lat mocno pogorszyła się sytuacja na rynku mieszkaniowym i zagospodarowanie tych terenów stało się bardziej opłacalne. 

Jeszcze nie dodano komentarza!

Twój adres nie będzie widoczny publicznie.

Najpopularniejsze teksty

Kiedy przyjdzie kolej na wodór

Energetyka wiatrowa wkracza do miast

Trump klimatu nie popsuje