Skip to main content

Hillary Clinton w swych przedwyborczych wystąpieniach rzadko posługiwała się słowem miasto, czy miejski. Mimo to właśnie miasta są jednym z centralnych punktów jej pomysłu na prezydenturę. To za ich pośrednictwem chce realizować politykę społeczną. I ma na nią całkiem okrągłą sumę 125 mld dolarów.

To tzw. Breaking Every Barrier Agenda, którą sama kandydatka demokratów określa mianem programu rewitalizacyjnego dla opuszczonych społeczności. Składać się ma z trzech typów działań dokonywanych na rzecz rozwoju dostępnych dla wszystkich mieszkań, pobudzania lokalnych rynków pracy oraz rozwoju infrastruktury.

Na samo mieszkalnictwo trafić ma 25 mld dolarów. Z tych pieniędzy Clinton chce budować m.in. tanie domy na wynajem – priorytetem będzie sytuowanie ich w lokalizacja zasobnych w miejsca pracy oraz dobre zaplecze edukacyjne. Kolejna sprawa to dopłaty do wkładu własnego, koniecznego przy kredycie hipotecznym dla osób zarabiających poniżej mediany. Trzeci kierunek to bezpośrednie wsparcie finansowe dla mieszkalnictwa w dzielnicach najuboższych.

Inwestycje w miejsca pracy oraz miejską infrastrukturę mają pochłonąć po 50 mld dolarów. Jeśli chodzi o zatrudnienie, Clinton chce przede wszystkim wspierać drobnych przedsiębiorców działających w najbardziej zaniedbanych społecznościach (25 mld dol.), bo to właśnie small-biznes generuje najwięcej miejsc pracy, dofinansować lokalne programy zatrudnienia dla młodych (20 mld dol.) oraz przywracać na rynek pracy, tych którzy od dłuższego czasu borykają się z bezrobociem (5 mld dol.)

Zwiększenie możliwości zatrudnienia to też temat przewodni inwestycji infrastrukturalnych i stworzenia Infrastructure for Opportunity Fund. Clinton zwraca uwagę na istnienie tzw. pustyń pracy, gdzie trudno znaleźć zajęcie na miejscu, a jednocześnie nie ma dobrej komunikacji z rejonami, gdzie łatwiej znaleźć pracodawcę. Dlatego przede wszystkim chce inwestować w transport publiczny, który będzie zbliżał do siebie takie rejony.
W obszarze infrastruktury drugi priorytet to inwestycje w zaniedbane zaplecze wodne i wodociągowe. Borykający się z suszami Amerykanie szczególnie mocno wyczuleni stali się na problemy z dostępem do wody. Clinton chce zapoczątkować narodowy program jej efektywnego zużycia i oszczędzania.

/Fot: Gage Skidmore//


PRZECZYTAJ TAKŻE:

Jeszcze nie dodano komentarza!

Twój adres nie będzie widoczny publicznie.

Najpopularniejsze teksty

Kiedy przyjdzie kolej na wodór

Energetyka wiatrowa wkracza do miast

Trump klimatu nie popsuje