Skip to main content

High Line, słynny nowojorski park stworzony na nieużywanym wiadukcie kolejowym, padł ofiarą własnego sukcesu. Nowa, zielona przestrzeń tak bardzo spodobała się nowojorczykom, że szybko przyniosła falę gentryfikacji, a okoliczne czynsze w ciągu dekady podwoiły się. Dlatego Robert Hammond, społecznik i inicjator projektu, postanowił stworzyć High Line Network, forum wymiany doświadczeń dla wszystkich podejmujących się podobnych projektów. Tak, aby uczyć się wzajem na własnych błędach i jak najlepiej dostosować projekty do oczekiwań lokalnych mieszkańców.

Z tym w High Line od początku był problem. Park od razu zauroczył wielkomiejskich dandysów oraz turystów. Gorzej było z miejscowymi. „Kiedy otworzyliśmy park, zdaliśmy sobie sprawę, że lokalna społeczność nie odwiedza go. Powody były co najmniej trzy: czuli, że nie jest zbudowany dla nich, nie spotykali tam ludzi takich jak oninie podobały im się organizowane tam wydarzenia„, mówi Hammond. Starał się to naprawić animując mieszkańców Chelsea, dzielnicy, w której powstał park – organizował tu m.in. wycieczki szkolne – High Line pozostał jednak atrakcją wielkomiejską, oderwaną od lokalnego kontekstu.

Hammod nie chce jednak, aby jego doświadczenia poszły na marne. Tym bardziej, że dziś każde amerykańskie miasto marzy o podobnej atrakcji, a w trakcie realizacji jest około 19 podobnych projektów rewitalizacyjnych (m.in. BeltLine z Atlanty, 11th Street Bridge Park z Waszyngtonu, nowojorski Lowline, Trinity River Park z Dallas i The Underline z Miami). High Line Network ma stać się więc rodzajem centrum wiedzy oraz doświadczeń i to nie tylko w USA. Dotyczy to zarówno samej realizacji projektu – aby był jak najlepszy jakościowo – jak i jego oddziaływania na lokalną społeczność.

/Fot: Andreas Komodromos//


PRZECZYTAJ TAKŻE:

Jeszcze nie dodano komentarza!

Twój adres nie będzie widoczny publicznie.

Najpopularniejsze teksty

Kiedy przyjdzie kolej na wodór

Energetyka wiatrowa wkracza do miast

Trump klimatu nie popsuje