/Fot: Pad Point//
W norweskim rankingu słów roku 2013 jedną z najwyższych pozycji zajął termin rekkeviddeangst. Można go tłumaczył jako granica niepokoju, ale nie chodzi tu o żaden termin psychologiczny. To rodzaj zdenerwowania dręczącego kierowców samochodów elektrycznych gdy baterie zaczynają się wyczerpywać. Norwegia jako mekka Tesli, gdzie model S jest najpopularniejszym pojazdem w kraju, mają bowiem zbyt mało stacji ładowania w stosunku do ilości aut.
Właściwie jednym na świecie krajem, który zabezpieczył sobie taką infrastrukturę jest Estonia – to jednak mały rynek. Największa na świecie sieć powstała dotychczas w USA. ChargePoint postawił tu już ponad 20 tys. stacji ładowania – najwięcej w Kalifforni. Podobna inicjatywa rozwijana jest teraz na Wyspach Brytyjskich. Pod Point, który zbiera właśnie 1,2 mln funtów z crowdfundingowego serwisu Seedrs (już ją zdążył przekroczyć), działa w nowoczesnym modelu, wpasowującym się w tzw. ekonomię współdzielenia. Nie stawia własnych punktów ładowania, ale leasinguje lub sprzedaje technologię. Większość z 17 tys. ładowarek trafiło do domów prywatnych. Na razie tylko około 1,3 tys. jest publicznie dostępnych – 176 z nich zainstalowała sieć supermarketów Sainsbury’s. To właśnie jednak one mają stanowić o przyszłości Pod Point.
Brytyjska firma nie chce ograniczać się do sprzedaży urządzeń. Zarabia też na usługach. Jej aplikacji do zarządzania ładowaniem używają zarówno kupujący (płacą za jej pośrednictwem), jak i sprzedający, którym ułatwia zarządzanie cenami usługi.
Stworzenie ogólnodostępnej sieci o jak największym zasięgu, to kwestia zasadnicza dla upowszechnienia się elektrycznych aut – przynajmniej póki nie zwiększą zasięgu, który do 2020 roku ma wzrosnąć z obecnych 350 do 800 km. Innym aspektem takiego przedsięwzięcia jest samo zarządzanie poborem mocy. Pojawiają się już plany, aby samochody elektryczne używać jako baterii na kołach – czerpać z nich energię w momentach szczytowych, aby naładować z powrotem, gdy pojawi się nadwyżka prądu. Dysponując szeroką siecią, zarządzanych centralnie ładowarek Pod Point także chce pomóc operatorom sieci energetycznych. Aby w momentach szczytu energetycznego zdążyli zbilansować zasoby mocy, każde ładowanie może wstrzymać na minutę. Rzecz jasna będzie za to pobierać opłaty od dostawców prądu.