Skip to main content

„Zwiększanie bezpieczeństwa pieszych to tak naprawdę produkt uboczny polityki skupionej na kierowcach. Takie działania, jak wyrywkowe testy trzeźwości czy fotoradary bez wątpienia zmniejszają liczbę wypadków na pasach. Tylko czy my nie za bardzo skupiamy się na zmianie zachowań kierowców w sytuacji, kiedy ich znacząca część wcale nie chce się zmieniać?” – to teza postawiona przez naukowców z Uniwersytetu Sidney: Martina Tomitscha oraz Adriana B. Ellisona.

Pierwszy z brzegu przytoczony przez nich przykład to 34 lata kontroli trzeźwości, konsekwentnie prowadzonych w Nowej Południowej Walii. A mimo to 12 proc. wypadków popełniają tam kierowcy pod wpływem alkoholu. Jeszcze gorzej jest z fotoradarami: działają od ćwierć wieku i wciąż nadmierna prędkość jest powodem jednej trzeciej wypadków.

W ich przekonaniu miasta Australii wciąż są budowane z myślą o samochodach, a nie pieszych.
„Tymczasem zrozumienie ludzkich zachowań to dziś podstawa projektowania wszelkich innowacji technologicznych. Tych modeli, które zmieniają nasz świat: czy mówimy tu o rezerwacji miejsc noclegowych (Airbnb), zamawianiu taksówek (Uber) czy też oglądaniu telewizji (Netflix). Tymczasem rozwój kosztownego systemu bezpieczeństwa drogowego jakoś konsekwentnie ignoruje tę zasadę.”, piszą Australijczycy. „Zamiast wysnuwać pochopne tezy, że wypadkom na pasach winni są piesi korzystający ze smartfonów, lepiej przyjrzyjmy się statystykom. Dane na temat wypadków gromadzone w szpitalach wskazują, że groźniejsze dla ich bezpieczeństwa jest samo rozmawianie przez telefon, czy nawet słuchanie muzyki”, dodają.

Naukowcy wskazują na paradoksalną sytuację, że dziś zmiany w kwestii bezpieczeństwa pieszych nie wprowadzają miasta, ale sami producenci aut. To przede wszystkim czujniki, które same wykrywają przechodzących przez jezdnie i automatycznie zatrzymują samochód. W przypadku Audi na przedniej szybie instalowane są nawet wyświetlacze, które pokazują przechodniom czy samochód ich zauważył.
Nadzieje wiążą też z instalowanymi w miastach czujnikami rejestrującymi zachowanie pieszych oraz aut. Duża liczba zbieranych przez nie danych po odpowiednim przetworzeniu stworzy wreszcie prawdziwy obraz tego jak funkcjonują miejskie ulice, jakie są najważniejsze wyzwania i co trzeba zmienić. Władze miast przestaną wreszcie działać po omacku, intuicyjnie. Będą miały dobry punkt wyjścia do właściwego projektowania infrastruktury.


PRZECZYTAJ TAKŻE:

Jeszcze nie dodano komentarza!

Twój adres nie będzie widoczny publicznie.

Najpopularniejsze teksty

Kiedy przyjdzie kolej na wodór

Energetyka wiatrowa wkracza do miast

Trump klimatu nie popsuje