Skip to main content

Wypadki samochodowe zajmują ósmą, niechlubną pozycję na liście najczęstszych przyczyn śmierci ludzi. Co roku na drogach w wyniku potrąceń traci życie ponad 1,3 mln ludzi. Do większości z nich dochodzi w miastach. A ponieważ te wciąż się rozrastają amerykański think tank World Resources Institute (WRI) szacuje, że w 2030 roku wypadki staną się piątą najczęstszą przyczyną śmierci.

Dotyczy to głównie krajów rozwijających się, a najbardziej narażone grupy to dzieci, ludzie starsi oraz biedni. Jak wynika z raportu przygotowanego przez WRI Cities Safer by Design, problem nie tkwi wcale w rosnącej gęstości zaludnienia. W bardzo zatłoczonym Tokio w wypadkach samochodowych ginie 1 osoba na 79 tys. mieszkańców i jest dużo bezpieczniej niż w rolniczej Alabamie, gdzie śmierć w wypadkach ponosi 1 osoba na każde 27 tys. mieszkańców. W biedniejszych krajach odsetek ofiar wypadków jest jeszcze wyższy: na przykład w indyjskim Chenai rocznie ginie jedna osoba na 4 tys., w kenijskim Nairobi jedna osoba na 6 tys., a w Salvadorze jedna na osoba na 7 tys. Zresztą nawet wyższy rozwój gospodarczy też niczego nie gwarantuje, w Atlancie najgroźniejszym z amerykańskich miast w wypadkach traci życie jedna osoba na 10 tys ludzi, a w Moskwie jedna na 14 tys. ludzi.

Dlaczego na tle tych miast tak wyróżnia się zatłoczone Tokio? Naukowcy z WRI przypisują to rozwojowi miasta, który zorientowany jest na nieustającą rozbudowę systemu tranzytowego. Okazuje się że zwiększenie bezpieczeństwa ruchu drogowego wymaga nie tylko zmiany nawyków mieszkańców, ale odpowiedniego planowania przestrzeni miejskiej. Kluczowe są dwie rzeczy: zredukowanie indywidualnego ruchu samochodowego oraz zmniejszenie limitów szybkości w miejscach, gdzie ruch samochodowy koegzystuje z ruchem rowerowym i pieszym. Szczególnie ta druga rzecz budzi kontrowersje, bo wprowadzane odgórnie zakazy prędkości często poza frustracją kierowców do niczego nie prowadzą.
W Tokio limity szybkości wprowadzane są naturalnie przez budowanie krótszych kwartałów ulic, czyli przecinanie miejskich arterii gęstą siecią wąskich uliczek. Okazuje się że skrócenie długości między jedną przecznicą ulicy po której jedzie samochód a drugą z 150 metrów do 20 powoduje że średnia prędkość poruszającego się samochodu zmniejsza się z 92 km/h do 32 km/h. Nie potrzebne są do tego żadne ograniczenia prędkości.

Najpopularniejsze teksty

Kiedy przyjdzie kolej na wodór

Energetyka wiatrowa wkracza do miast

Trump klimatu nie popsuje