Skip to main content

Przez lata ulubioną lokalizacją startupów były małe aglomeracje albo przedmieścia dużych miast. Najbardziej znanym przykładem tego zjawiska była Dolina Krzemowa, składająca się z szeregu niewielkich miast – Menlo Park, Palo Alto, Mountain View czy Cupertino – dobrze znanych każdemu, kto interesuje się biznesem technologicznym. Z podobnym zjawiskiem mieliśmy do czynienia w The Triangle, rejonie otaczającym dwa amerykańskie uniwersytety North Carolina State i Duke University (tam swoje siedziby mają m.in Cisco, Qulalcom czy IBM) czy na przedmieściach Seattle (gdzie mieście się Microsoft). Ale niedawno zaczęło się to zmieniać i nowe start-upy zamiast Doliny Krzemowej, dużo chętniej wybierają centrum San Francisco, dolny Manhattan, Toronto, Berlin czy rejony Shoreditch i Islington w Londynie.

To dlaczego tak się dzieje, postanowił dokładnie zbadać Kevin Credit z Center for Spatial Data Science na Uniwersytecie w Chicago. I potwierdził to, co intuicyjnie można było przypuszczać, okazało się, że start-upy lgną do centrów miast o najlepszym systemie transportu, których mieszkańcy korzystają z mixu środków komunikacji, czyli jeżdżą metrem, ale też używają rowerów czy chodzą pieszo. Naukowiec szczegółowo przebadał związek między dostępem do komunikacji miejskiej, a rozwojem nowych młodych firm z nowych branż w pięciu miastach: San Jose (Dolina Krzemowa), Austin, Filadelfia, Cleveland i Boston. Do zrobienia analizy wykorzystał przestrzenne techniki ekonometryczne, a wybór miast nie był przypadkowy. Dwa z nich (San Jose, Austin) były ośrodkami o słabo rozwiniętej infrastrukturze tranzytowej, w przeciwieństwie do nich Filadelfia i Cleveland miały niezły system tranzytowy, ale charakteryzowały się niskim wskaźnikiem aktywności start-upowej, a Boston w obu kategoriach był wysoko.

?Fot: European Cyclists’ Federation//

Informacje na temat działalności start-upów Kevin Credit czerpał z National Establishment Time Series (prywatnego dostawcy danych na temat amerykańskich przedsiębiorstw). Następnie wykorzystując dane z Metropolitan Statistical Area obliczał ich położenie względem sieci tramwajowych (light rail), autobusowych, metra czy miejskich kolei. Dzięki temu naukowiec Uniwersytetu w Chicago szybko wyłapał korelację między miejscem działalności start-upów, a łatwym dostępem do komunikacji miejskiej. A kiedy porównał ilość nowo powstających firm to wyszło, że w tej konkurencji najlepiej wypadają Boston i Filadelfia, czyli miasta o obiektywnie najlepszej sieci komunikacji. To pokazuje, że dobra sieć transportowa, dziś jest czymś więcej niż tylko strategią mobilności, pozwalającą się sprawnie przemieszczać z jednego miejsca do drugiego, staje się stymulatorem przedsiębiorczości, wspierając tworzenie nowych miejsc pracy oraz rozwój gospodarczy.

Jeszcze nie dodano komentarza!

Twój adres nie będzie widoczny publicznie.

Najpopularniejsze teksty

Kiedy przyjdzie kolej na wodór

Energetyka wiatrowa wkracza do miast

Trump klimatu nie popsuje