Dyskusja o idei płacenia dochodu podstawowego robi się coraz bardziej gorąca. Dla wielu osób wydaje się wciąż nie do pomyślenia, że można wypłacać nawet niewielkie wynagrodzenie bez żadnych warunków i zobowiązań. Zwolennicy argumentują, że po pierwsze stać nas na to, a po drugie likwidując w ten sposób ubóstwa, zyskamy wszyscy jako społeczeństwo. Zmienić nieco ton tej dyskusji postanowiło trzech naukowców: Emiel de Lange (University of Edinburgh), Jocelyne Sze (University of Sheffield) oraz prof. Robert Fletcher (Wageningen University). Na łamach pisma Nature przedstawili swoją lekko zmodyfikowaną koncepcję dochodu podstawowego. Podstawowym ich postulatem jest powiązanie wypłat z czymś – na czym zyskać możemy wszyscy – czyli z ochrona przyrodą.
Trójka naukowców proponuje by rządy przekazywały comiesięczną ustaloną kwotę pieniędzy wszystkim ludziom korzystającym albo mieszkających w pobliżu kluczowych obszarów chronionych na całym świecie. Czyli w tym scenariuszu beneficjentami dochodu podstawowego zostałaby rdzenna ludność deszczowych lasów Amazonii, tak jak i pasterze bydła przemierzający równiny Afryki Wschodniej czy rybacy mieszkający na wybrzeżu Indonezji albo nad jeziorem Wiktoria.
O jakiej kwocie mówimy? Lange, Sze i Fletcher obliczyli, że w najbardziej oszczędnej wersji trzeba by wydawać na ten cel około 351 miliardów dolarów rocznie. Przyjęto, że przynajmniej w pierwszym ruchu pod uwagę wzięto by najbardziej kluczowe obszary różnorodności biologicznej na Ziemi, które dziś zamieszkuje około 232 milionów ludzi na całym świecie. Proponują dwa warianty ustalenie wysokości wynagrodzenia. W pierwszym wypłata obejmowałaby 5,5 dolara dziennie, kwotę uważaną za globalny próg ubóstwa. W drugim można płacić ludziom równowartość 25% PKB przypadającego na jednego mieszkańca danego kraju. Oczywiście te wartości mogą wzrosnąć nawet kilkunastokrotnie, w zależności od tego jaki areał Ziemi określimy jako kluczowy obszar przyrodniczy
Dziś rządy na ochronę przyrody około 133 miliardów dolarów. Przy tym kwota o wartości 351 mld USD wydaje się wysoka. Ale jak przekonują naukowcy ta perspektywa się zmienia kiedy zaczynamy patrzeć na dochód podstawowy w zamian za ochronę przyrody jako mądrą inwestycję.
Po pierwsze przekazywane wynagrodzenie mogłoby pomóc ludziom poprawić ich życie, w taki sposób, jaki sami by sobie zdecydowali. Transfer pieniędzy złagodziłby skutki pułapki ubóstwa, która często zmusza mieszkańców tamtych terenów do nadmiernej eksploatacji dzikiej przyrody i istniejących tam zasobów naturalnych.
Po drugie w ten sposób zyskaliby środki by się móc przeciwstawiać praktykom dużego biznesu, który wykorzystuje ich trudna sytuację i nie liczy się z kosztami środowiskami. Mogliby się bronić przed wywłaszczeniu ich z ziemi, nie musieliby pracować na rzecz eksploatujących cenne przyrodniczo tereny przedsiębiorstw z sektora górniczego albo ekstensywnie uprawiających tam tanią żywność.
Po trzecie mieszkańcy tych terenów mieliby motywację i czas, by zacząć na serio chronić przyrodę w sąsiedztwie, której żyją. Bo to ona byłaby dla nich źródłem dochodu podstawowego i wraz z jej zniszczeniem traciliby przysługujące im wynagrodzenie podstawowe.
Po czwarte Europa i USA mogłaby na tym zyskać. Dochód podstawowy stałby się kotwicą zatrzymująca mieszkańców globalnego południa w miejscach ich zamieszkania. To ograniczyłoby migrację zarobkową, bo osoby otrzymujące bezpośrednie finansowanie na miejscu przestałyby być tak zdesperowane, by ruszać w niepewną podróż za chlebem.
Jako czwarty argument naukowcy przytaczają zabezpieczenie w ten sposób szacowanej na 44 bln dolarów globalni produkcji gospodarczej, która jest zależna od przyrody.
I wreszcie ostatnia rzecz, wydane pieniądze na miejscu, na przykład na zatrzymanie wylesiania lasów pierwotnych, może się okazać efektywniejszym (bo tańszym) sposobem walki z globalnymi zmianami klimatycznymi, niż inwestycje w drogie technologie niskoemisyjne.
Jak zaznacza trójka naukowców przed wdrożeniem w życie proponowanego przez nich rozwiązania potrzebne byłyby dowody, że tak ustanowiony dochód podstawowy faktycznie działa. Dlatego zacząć trzeba od lokalnych programów pilotażowych, które pokazałyby ewentualne problemy, mogące pojawić się podczas jego wdrażania.
Jeszcze nie dodano komentarza!