Z czym kojarzy się Nowy Jork? Z platanami. Co ósme drzewo w mieście to platan. Za to symbolem Kijowa są czerwone kasztany. W stolicy Ukrainy jest ich ponad 2 miliony. A najbardziej charakterystycznym drzewem Tokio są wiśnie. Nie rosły tu naturalnie, zaczęły być uprawiane ze względu na piękno swoich kwiatów, pod koniec drugiej połowy XVIII wieku.
Bardzo podobnie sprawa wygląda w Los Angeles, miasta które dziś kojarzą się przede wszystkim z palmami. To chyba pierwszą rzecz, która przychodzi do głowy, kiedy zaczynamy myśleć o roślinności w LA. Jeśli cofnęlibyśmy się do lat 70-tych XIX wieku, to na terenie dzisiejszego Los Angeles zobaczylibyśmy niewiele, po za małym sennym miasteczkiem z 8 tysiącami mieszkańców. A już na pewno nie było tu palm. Kiedy kilka lat później dotarła tam kolej, władze miasta zaczęły zaczęły się głowić nad pomysłami, które przyciągnęłyby nowych mieszkańców. Jednym z nich były na przykład bilety kolejowe oferowane w cenie jednego dolara. Ale rzeczą, której bardzo brakowało pustynnemu miastu była roślinność. I wtedy pomyślano o palmach. Potrzebowały niewielkiej ilości wody i dużej ilości słońca, były bardzo odporne na wiatr i nie miały rozbudowanego systemu korzeni, przez co były łatwe w transporcie. Po za tym palmy były bardzo użyteczne: szybko rosły, dawały cień, owoce i drewno.
Palmy starano się zasadzone w każdym możliwym miejscu: wzdłuż ulic, na plażach, na nieużytkach, a nawet na boiskach sportowych, np. Staples Center, gdzie grają Lakersi. Ponieważ palmy to dość efektowne drzewo, szybko zaczęły zmieniać obraz Miasta Aniołów, stały się symbolem miasta, które zaczęło tętnić życiem i przyciągać przybyszów z całej Ameryki. Miasto rozwijało się jak szalone, w 1880 roku było enklawą licząca 11 tys. mieszkańców, a 50 lat później metropolią zamieszkiwaną przez ponad 1,2 miliona. W rozwoju na pewno pomogło, że w międzyczasie LA stało się fabryką snów, a często wykorzystywane w filmach palmy (od Bulwaru Zachodzącego Słońca po Manhattan czy Gliniarza z Beverly Hills) stały się symbolem Hollywood.
W Los Angeles uprawiana jest przede wszystkim odmiana palmy kalifornijskiej, która oprócz tego, że jest wyższa od większości budynków jest również wyższa niż przedstawiciele tego samego gatunku, które rosną dziko. Jednak teraz kiedy pierwsza partia drzew wymiera ze starości, część z nich zostanie zastąpiona palami chilijskimi. Nie są jednak w stanie wyprzeć rodowitych palm kalifornijskich.
Jeszcze nie dodano komentarza!