Z różnymi rzeczami można kojarzyć Los Angeles, ale na pewno nie ze zrównoważonym transportem. Ma to się jednak zmienić za sprawą jednego z najbardziej ambitnych planów zmiany modelu transportowego. Przede wszystkim w ciągu niecałej dekady większość nowych samochodów osobowych i wszystkie autobusy mają być elektryczne.
Konkretny plan jest taki, aby do 2028 r. elektrycznych było 30 proc. samochodów jeżdżących po ulicach oraz 80 proc. noworejestorwanych pojazdów. Co więcej, władze miasta oraz okolicznych hrabstw zamierzając doprowadzić do tego, aby 20 proc. podróży osób odbywający je dziś prywatnymi autami przestawiło się na komunikację miejską lub aktywny transport, taki jak jazda na rowerze.
Wszystko to zostało zawarte w Zero Emissions 2028 Roadmap 2.0, której podstawowym wyzwaniem, jak wskazuje nazwa, jest walka o lepszą jakość powietrza. Dotyczy to zarówno ograniczenia emisji gazów cieplarnianych oraz zmniejszenia smogu.
„Zdajemy sobie sprawę, że jednym z kluczowych sposobów osiągnięcia tego celu jest wyciągnięcie ludzi z prywatnych aut. W czasie modelowania przyjrzeliśmy się także dokładnie różnym scenariuszom dotyczącym liczby samochodów elektrycznych i pojazdów bezemisyjnych, które muszą pojawić się na drodze oraz odpowiedniej infrastrukturze do ich ładowania.”, mówi Matt Petersen, prezes i dyrektor generalny Los Angeles Cleantech Incubator. Samorządowcy i ich partnerzy planują uruchomić 84 tys. publicznych i miejskich stacji ładowania pojazdów. Stworzone zostaną również zachęty, aby wspomóc mieszkańców, zwłaszcza kierowców o niskich dochodach, w zakupie samochodu elektrycznego.
Duży budżet otrzyma rzecz jasna transport publiczny, przede wszystkim na całkowitą wymianę taboru. Także duże ciężarówki będą musiały przerzucić się energię elektryczną, do tego główna droga z portu stanie się pierwszym „bezemisyjnym korytarzem ruchu towarów” w kraju, a miasto przetestuje zero-emisyjne strefy dostawy paczek.
/Fot: Grease (1978) via Classic Film//
PRZECZYTAJ TAKŻE:
Jeszcze nie dodano komentarza!