W Brukseli instalują turbiny wiatrowe. Nie chodzi jednak o wielkie wiatraki, ale stawiane na skraju dachu urządzenia przypominające wentylatory. Ich zasada działania jest jednak przeciwna: to nie prąd tworzy podmuch wiatr, ale odwrotnie wiatr napędza prądnicę.
Pierwsza turbina wiatrowa została zainstalowana na dachu wieży mieszkalnej przy Avenue de l’Héliport w dzielnicy Laeken w Brukseli. Z inicjatywą wyszło miasto, które wydało na nią 6 tys. euro. Plan przewiduje instalację dziesięciu takich turbin na dachu tego samego budynku. Potencjał jednego wirnika szacuje się na 1 do 3 MWh rocznie. „Technologia miejskich turbin wiatrowych prawdopodobnie pozwoliłaby nam produkować energię elektryczną we wszystkich porach roku, ze stabilną i przewidywalną produkcją” – mówi Benoît Hellings, brukselski radny ds. klimatu, cytowany przez RTBF.
Belgowie sięgnęli po technologię firmy Renewind, nie jest to jednak jedyny startup, który postawił na tę wciąż wyjątkową konstrukcję. Wcześniej w raporcie Greenbook2024 opisywaliśmy m.in. podobne turbiny Aeromine Technologies: tuby, które zbierają wiatr omiatający budynki. Stojąc na skraju dachu wychwytują przepływ powietrza nawet przy prędkości wynoszącej zaledwie 8 km/h. Ich twórcy porównują je do dobrze sprawdzonych paneli fotowoltaicznych i chwalą się, że turbina generuje do 50 proc. więcej energii niż równoważne rozwiązania solarne. Pojedyńcze urządzenie ma zapewniać taką samą ilość energii jak 16 paneli słonecznych.
Nie ma być to jednak konkurencja, ale uzupełnienie dachowej fotowoltaiki, tak aby prąd był produkowany przy różnych warunkach pogodowych. Technologia jest już więc sprawdzona, czas na jej upowszechnienie. Tutaj sporą rolę chcą odegrać Belgowie, którzy nie ograniczą się do jednego budynku, a nawet jednego miasta. Renewind niebawem ma być testowana także w innych regionach kraju.
/Fot: Renewind//
Jeszcze nie dodano komentarza!