Niemal dwie trzecie energii odnawialnej, która pojawiła się na rynku w 2020 r., było tańsze niż najtańsze nowo wprowadzone paliwo kopalne. Dokładnie rzecz biorąc wartość ta sięgnęła 62 proc., wynika z nowego raportu Międzynarodowej Agencji Energii Odnawialnej (IRENA) pt. Renewable Power Generation Costs in 2020. To dwukrotnie więcej niż w roku 2019.
Tak gwałtownie pikujących cen prądu z farm wiatrowych i fotowoltaicznych mało kto się spodziewał. Na przestrzeni dekady koszt inwestycji w duże farmy słoneczne spadł, aż o 85 proc. Z kolei tylko w 2020 roku koszty projektów fotowoltaicznych spadły o 7 proc. Znacznie większy progres odnotowano w wiatrakach – inwestycje w lądowe farmy wiatrowe stały się tańsze o 13 proc., a w morskie o 9 proc. „Obecnie OZE są najtańszym źródłem energii” – powiedział dyrektor generalny IRENA, Francesco La Camera.
Rosnąca przewaga cenowa powoduje, że w dużej części coraz bardziej wątpliwe ekonomicznie stają się projekty węglowe. Gdyby wyłącznie w oparciu o porównanie kosztów zrezygnować z nich na rzecz OZE, emisję dwutlenku węgla dałoby się zmniejszyć o trzy gigatony rocznie. To około 20 proc. redukcji emisji jakiej potrzebujemy do 2030 r.
Taka argumentacja szczególnie dobrze może zadziałać na kraje rozwijające się, gdzie czynnik finansowy wciąż jest krytyczny – wg. wyliczeń IRENA na projektach uruchomionych w zeszłym roku te tzw. gospodarki wschodzące zaoszczędzą nawet 156 miliardów dolarów (biorąc pod uwagę cały cykl życia inwestycji).
/Fot: David Dixon//
PRZECZYTAJ TAKŻE:
Jeszcze nie dodano komentarza!