Skip to main content

Europejscy kierowcy zwalniają

O zmniejszeniu limitu prędkości dyskutuje się już długo w Europie, jednak w ostatnimi roku coś zaczęło się zmieniać. Szczególnie ciekawy przypadek jest w Hiszpanii, gdzie wraz z spowalnianiem ruchu w centrach i przekształcaniu klasycznych uli w wspólną przestrzeń dla samochodów, pieszych i rowerzystów, na dużej części terenów zabudowanych limit prędkości został zmniejszony z 50 km/h do 30 km/h. Na przykład w Madrycie docelowo zmiana ma dotyczyć ponad 80% ulic. W tym samym kierunku idzie Holandia, która jest już bardzo blisko osiągnięcia tego progu oraz Francja, w Paryżu limit 30 km/h już został wprowadzony na 60 proc. paryskich dróg. Z pewnością te ograniczenia nie cieszą kierowców, dlaczego więc miasta tak prą w tym kierunku?

Jest oczywiście kilka przyczyn, przede wszystkim chodzi o zwiększenie bezpieczeństwa na drogach, ale tak naprawdę ostatnie ograniczenia to efekt próby zniechęcenia kierowców do poruszaniu się samochodami po mieście, po to by zmniejszyć zanieczyszczenie powietrza. I tak jak tworzenie nowych ścieżek rowerowych czy powiększenie chodników kosztem nawet miejsc do parkowania w większości europejskich krajów cieszy się sporym poparciem mieszkańców (choć akurat w Polsce jest trochę inaczej) to wprowadzanie ograniczeń prędkości wywołuje wszędzie bardzo sprzeczne reakcje. Krajem, który dość powolnie wprowadza te zmiany są na przykład Niemcy, ale ostatnio na duża dyskusja toczyła się również w Holandii, gdzie wprowadzono ograniczenie do 100 km/h na autostradach.

Wielu kierowców twierdzi, że efekt będzie przeciwny do zamierzonego – drogi staną się bardziej niebezpieczne, szczególnie w kontekście wyprzedzania przy nowych ograniczeniach. Fakt, że te zmiany zachodzą podczas globalnej pandemii nie jest przypadkowy. W czasie kiedy podróże transportem publicznym łączą się ze zwiększeniem szans na zarażenie, a temperatura nie sprzyja spacerom czy jeżdżeniu na rowerze ilość samochodów na ulicach jest zatrważająca. Według statystyk prowadzonych w Barcelonie ilość podróży odbywanych samochodem w obszarze, w którym działa metro wzrosła z 27% do 52%. Szczególnie wszechobecne zanieczyszczenia dwutlenkiem azotu – według badań wynika, że 60% populacji Anglików mieszka w regionach, w których jego ilość zagraża ich zdrowiu, a sama Holandia produkuje go 4 razy więcej niż reszta Europy. A jak wynika z badań prowadzonych na drogach w Walii : przy zwolnieniu ze 110 km/h do 80 km/h emisja dwutlenku azotu spada o 47%. A jak donoszą lekarze złą jakość powietrza w miejscu zamieszkania zwiększa o 15% szansą na zachorowanie na COVID.

Jeszcze nie dodano komentarza!

Twój adres nie będzie widoczny publicznie.

Najpopularniejsze teksty

Kiedy przyjdzie kolej na wodór

Energetyka wiatrowa wkracza do miast

Trump klimatu nie popsuje