Miasta bardzo poważnie traktują sprawę ograniczenia transportu spalinowego na rzecz elektrycznego i zmiany zaczynają od siebie. Kiedy w zeszłym roku Kopenhaga ogłosiła, że całą flotę autobusów chce wymienić na takie z bateriami, nikt nie był zaskoczony. Dziś podobną deklaracje składa też Los Angeles, miasto samochodów znajdujące się daleko od tego, z czym kojarzy nam się stolica Danii.
Przy tym wszystkim skala obu inicjatyw jest całkiem różna. W Kopenhadze mowa jest o 385 pojazdach, a w LA w grę wchodzi 2,2 tys. autobusów. Z tego względu Duńczycy są gotowi na szybką wymianę taboru (chociaż nie zadeklarowali konkretnej daty), a Amerykanie cały proces chcą rozciągnąć w czasie. Przejść na autobusy elektryczne chcą do 2030 roku. Konwersji będą dokonywać linia po linii. Na pierwszy ogień idą dwie trasy, na które miasto zakupiło pierwszych 95 pojazdów.
Projekt jest postrzegany jako wsparcie kalifornijskiej branży energetycznej, która przechodzi poważne przemiany. Przede wszystkim powstaje dużo nowych inwestycji w odnawialne źródła energii, ale jednocześnie nie rośnie popyt na prąd. Duża flota autobusów nie tylko zwiększy zużycie prądu, ale jednocześnie pomoże w zarządzaniu energią. Będą czymś w rodzaju jeżdżących baterii, które zbierają prąd w ciągu dnia i oddają wieczorem, kiedy słońce już nie świeci, a pojazdy stoją w zajezdni.
/Fot: Proterra//
PRZECZYTAJ TAKŻE:
Jeszcze nie dodano komentarza!