Za oceanem trwa prawdziwy boom na food trucki. W ciąg czterech lat przychody samochodów serwujących jedzenie wzrosły z 1 do 1,5 mld dolarów. Drobni przedsiębiorcy, którzy je zazwyczaj prowadzą, zaczynają być postrzegani przez lokalnych restauratorów jako poważne zagrożenie – właściciele knajp obawiają się ich jak hotelarze wynajmujących w Airbnb.
Stąd w waszyngtońskim Federal Reserve System na UCLA zrodził się pomysł na zbadanie tego fenomenu. Zasadniczych wniosków płynących z analizy zjawiska jest co najmniej pięć:
1. Food trucki podążają za Twitterem. Dostawcom jedzenia media społecznościowe pomagają w lokalizacji. Twitter to dla nich ważne miejsce informacji: gdzie zajechać z jedzeniem, żeby dobrze sprzedać, a gdzie szanse na postawienie auta są niewielkie.
2. Food trucki to sprawa dużych, ale przede wszystkim nowoczesnych miast. Jak się okazuje, bardziej niż skalę rynku, obwoźni sprzedawcy cenią nowoczesność społeczności. Dlatego ogromny Nowy Jork, ale także Chicago, czy Filadelfia, są dość ubogie pod tym względem. Na drugim końcu skali znajduje się Waszyngton, San Diego i San Francisco.
3. Food trucki ciągle łowią klientów w nowych miejscach. Te z Waszyngtonu w ciągu 10 miesięcy działały w 9 lokalizacjach, ciągle je zmieniając. Pozostając drugi dzień z rzędu w tej samej lokalizacji przedsiębiorcy narażają się na spadek przeciętnego przychodu o jakieś 38 proc.
4. Food trucki idą z trendem. Ich biznes jest znacznie mniej rozproszony niż restauracyjny. 10 najlepszych lokalizacji w Waszyngtonie odwiedziło ponad 75 proc. barów na kółkach. Na tym samym obszarze działa około 42 proc. tradycyjnych knajp.
5. Food trucki pobudzają do konsumpcji. Opierając się na danych dostarczanych przez Consumer Expenditure Survey, badający zjawisko obwoźnego jedzenia znaleźli pozytywną korelację pomiędzy wydatkami na jedzenie „na zewnątrz” a lokalizacjami, w których pojawiają się food trucki. Ich zdaniem to nie tylko czysty impuls zakupowy wywołany tym, że obok pojawiła się knajpka – tego typu gastronomia dostarcza jedzenia tańszego i bardziej urozmaiconego, niż klasyczne restauracje.
PRZECZYTAJ TAKŻE:
PO KAWIE, CZAS NA GRZYBKI | KAŻDY MOŻE MIEĆ WŁASNĄ FARMĘ MIEJSKĄ | ZBIÓR OWOCÓW W MIEJSKIM PARKU |