Skip to main content

W pierwsze ciepłe dni wiosny Paryżanie – mimo ograniczeń narzuconych przez władze w
związku z koronawirusem – wylegli do parków i na skwery. Wiele osób uwieczniło nawet swój
beztroski stosunek do nakazów na Twitterze lub Instagram. Prezydent Macron, odniósł się do tego,
apelując do ludzi, że w ten sposób narażają nie tylko siebie, ale i innych.

Sytuacja we Francji szybko zaczęła się stawać bardzo skomplikowana, liczba nowych zachorowań dziennie przekroczyła 1000, a liczba osób zmarłych na skutek epidemii zaczęła się zbliżać do 1,5 tysiąca. Zdjęcia spacerowiczów krążyły w mediach społecznościowych opatrzone hashtagiem #irresponsables. Mimo to w w środku tygodnia ulice znów były stosunkowo pełne przechodniów, rowerzystów i samochodów. Również sklepy – mimo pustek na części półek – była dość pełne ludzi.

Jak wyjaśnił premier Edouard Phillipe, Francuzi lubią towarzystwo i wspólne spędzanie czasu. Być
może jednak w grę wchodzi również inny mechanizm. Obecny kryzys nie przypomina wcześniejszych
doświadczeń. Po atakach terrorystycznych w 2015 r., punktem honoru było nie dać się panice, tylko żyć jak zwykle. Odwaga polegała na tym, by publicznie demonstrować wspólnie z innymi. Tyle, że dziś wychodzenie na ulice kiedy nie ma takiej konieczności jest kontrproduktywne, narażamy siebie i innych na zarażenie, co w przypadku osób starszych może zakończyć się śmiercią. Musi pewnie upłynąć trochę czasu zanim pozostawanie w domu przestanie kojarzyć się z rejteradą, przeszły przez to Włochy, a teraz przechodzi Hiszpania. Problem w tym, że aby zatrzymać wirusa, trzeba działać szybko.

Jeszcze nie dodano komentarza!

Twój adres nie będzie widoczny publicznie.

Najpopularniejsze teksty

Miasta zielone – śródmiejskie farmy

4 firmy, które wyławiają CO2 z oceanu

Kiedy przyjdzie kolej na wodór

Energetyka wiatrowa wkracza do miast