Skip to main content

Fukushima będzie całkiem odnawialna

Czarnobyl dziś stał się centrum szczególnej, postnuklearnej i postkatastroficznej turystyki. Podobnego losu dziwacznego rezerwatu chce uniknąć Fukushima, która w 2011 roku przeżyła drugą największą w historii katastrofę elektrowni atomowej. Stąd pomysł, aby cały rejon stał się japońskim zagłębiem energii odnawialnej.

Pod tym względem władze regionalne oraz centralne są zgodne: do 2040 cały rejon ma być zasilany wyłącznie energią odnawialną. Miało by to dać naprawdę nowej „energii” i zdjąć z Fukushimy odium katastrofy – przekuć ją na coś pozytywnego. Sytuację o tyle zmienił sam wypadek, że strefa wokół reaktora to dziś nieużytki nie nadające się pod uprawy. Dlatego w kraju gdzie każda pęć ziemi jest cenna, już dziś parceluje się ten atomowy ugór pod nowe, tym razem ekologiczne elektrownie.

Zmiany zaczęły się już w rok po katastrofie, kiedy produkcja prądu z OZE w regionie sięgała 400 MW. W 2016 było to już 1 GW, a w 2018 aż 1,5. Prace nie ustają. W budowie jest już kolejnych 11 farm solarnych oraz 10 elektrowni wiatrowych. Projekt prowadzony jest więc zakrojony na dużą skalę, bo tylko te inwestycje mają kosztować około 2,75 mld dolarów, które wyłożą do spółki państwowy Development Bank of Japan oraz prywatny Mizuho Bank. W sumie do zielonego bilansu dołoży kolejne 600 MW.

Fukushima ma bowiem rozpisaną całą mapę drogowa i zamierza się jej trzymać: do 2020 roku 40 proc. energii będzie pochodzić z OZE, w 2030 roku odsetek ten wzrośnie do dwóch trzecich, aby 2040 całkiem wyprzeć inne źródła energii.

/Fot: Jun Teramoto//


PRZECZYTAJ TAKŻE:

Jeszcze nie dodano komentarza!

Twój adres nie będzie widoczny publicznie.

Najpopularniejsze teksty

Miasta zielone – śródmiejskie farmy

4 firmy, które wyławiają CO2 z oceanu

Kiedy przyjdzie kolej na wodór

Energetyka wiatrowa wkracza do miast