Instalacje odsalające wodę morską powstają już nie tylko na wybrzeżu Afryki i Kalifornii. Do ich użycia zmuszeni są Hiszpanie, którzy na różne sposoby walczą z suszą. To europejski kraj w największym stopniu dotknięty zmianami klimatycznymi.
Cały świat przekonał się o tym w ubiegłym roku, gdy o przeszło połowę spadły zbiory oliwek w kraju, który ekstremalne temperatury i susza nękają czwarty rok z rzędu. Hiszpania, to największy producent oliwy, więc szybko przełożyło się to na ceny w sklepach, co odczuliśmy także w Polsce. Sytuacja się nie poprawia, na półwyspie Iberyjskim pojawiają się więc kolejne inicjatywy i pomysły na radzenie sobie z niedoborem wody. Bardzo aktywni są w tym względzie w Kataloni, gdzie w lutym ogłoszono stan nadzwyczajny związany z suszą.
Wiąże się to m.in. z ograniczeniem zużycia wody do 180 litrów na osobę dziennie (początkowo było to 200 litrów). Poza tym przemysł i samorządy muszą zmniejszyć jej zużycie o 25 proc., nawadnianie upraw musi zostać zredukowane aż o 80 proc., co bez wątpienia odbije się na rolnictwie. Braki zrobiły się tak poważne, że grupa hoteli z popularnego kurortu Lloret de Mar zdecydowała się na inwestycję w mobilną instalację odsalającą 50 m sześć wody na godzinę. Musiały dostać na to zgodę władz Katalonii – wodę będą czerpać spod plaży, a nie bezpośrednio z morza.
Katalończycy mają też pomysły jak ograniczać zużycie. W Sant Julia de Ramis prowadzona jest akcja „1 litr menys = 1 litr més” (Litr mniej to litr więcej), w ramach której samorząd rozdaje wiadra i poleca gromadzić w nich wodę, która nie jest używana – np. gdy odkręca się prysznic i czeka, aż spłynie zimna woda. Zamiast pozwalać jej spłynąć do ścieków, lepiej zgromadzić i wykorzystać np. do podlewania.
Z kolei w Figueres władze rozdały mieszkańcom urządzenia do napowietrzania wody. Dzięki nim do strumienia dodaje się tlen, dzięki czemu zwiększa objętość, a przy takim samym przepływie zużywa mniej wody. W taki sposób działa m.in. popularny perlator przykręcany do końcówki kranu, który napowietrza wodę i ogranicza jej zużycie o conajmniej 15 proc. bez poczucia, że jest jej mniej. W Figueres liczą na to, że w ten sposób mieszkańcy zmieszczą się w dzienny limicie zużycia wody bez szkody dla ich higieny.
Jeszcze nie dodano komentarza!