Pięć lat temu Portoryko zostało dosłownie spustoszone przez huragan Maria. Straty były ogromne. Wiejący z prędkością 280 km/h żywioł spowodował straty o wartości 91 mld USD, a karaibska wyspa okazała się najbardziej poszkodowana. Szczególnie ucierpiała sieć energetyczna. Ludzie przez kolejne tygodni nie mieli dostępu. Ale ta naturalna katastrofa miały też jeden pozytywny skutek – wymusiła na Portorykańczykach działania. W ten sposób wirtualną elektrownia zasilana odnawialnym zródłem energii (OZE). Ale przejście na zieloną energie było tylko elementem całego przedsięwzięcia. Kluczowym celem była „niezależność energetyczna”. I faktycznie gdy ponad miesiąc temu Puerto Rico nawiedził huragan Fiona, mieszkańcy podłączeni do wirtualnej elektrowni mieli prąd, nawet gdy jego dostawy z ogólnej sieci zostały przerwane.
Widać, że czas pomiędzy oboma kataklizmami wykorzystany został dobrze wykorzystany do zrealizowania pilotażowego projektu. Polegał on na przejściu 7 tys. gospodarstw domowych na energię słoneczną i podłączenia ich do nowej 17-megawatowej „wirtualnej elektrowni”. Dzięki temu wszyscy jej użytkownicy stali się nie tylko zieloni, ale zaczęli współpracować, aby zwiększyć odporność całej sieci, a nie tylko pojedynczych domów. Wirtualna elektrownia to rodzaj sieci rozproszonych źródeł energii, pomagająca jej użytkownikom uzyskać dostęp do energii w krytycznych momentach. Jak tłumaczył Chris Rauscher, który jest dyrektorem ds. rozwoju rynku w Sunrun, nim ruszyła inwestycja, zidentyfikowane zostały “krytyczne” momenty, w których występuje największe zapotrzebowanie na energię elektryczną. Poza domami do sieci podłączone zostały kluczowe obiekty, które muszą działać w sytuacji katastrof naturalnych czyli remizy straży pożarnej oraz szpitale.
Mieszkańców jakoś bardzo specjalnie nie trzeba było. Bo choć przejście na OZE wymagało inwestycji, to może się ona szybko zwrócić. Energia słoneczna w długim terminie jest tańsza i mniej zawodna, niż ta produkowana przez generatory prądu na wyspie. Jak “świetnym interesem” okazała się instalacja paneli słonecznych, mieszkańcy Puerto Rico przekonali się w tym roku, kiedy ceny ropy i gazu poszybowały w efekcie napaści Rosji na Ukrainę. Do tego doszły oszczędności wynikające z niekorzystania z ogólnie dostępnej sieci, która jest niewiarygodnie nieefektywna ekonomicznie. Jak tłumaczyła dyrektor generalna Sunrun Mary Powell, energia z paliw kopalnych pokonująca duże odległości przez linie przesyłowe na wyspie, po drodze traci aż 17 proc. swojej początkowej wartości.
Wytwarzanie energii tuż obok miejsca zamieszkania to zerwanie z ponad 100-letnią tradycją. Staje się ona nie tylko czysta pod względem emisji CO2, ale też jej dostawa jest odporna na klęski żywiołowe, no i jest zdecydowanie tańsza. Jak dodaje Powell, to jest dobry przykład pokazujący, że zgodnie z prawami ekonomii da się skutecznie budować lepsze i bardziej zielone jutro. Portoryko wyznaczyło cel, by do 2025 roku 40 proc. energii elektrycznej, pozyskiwane było z czystych źródeł.
Jeszcze nie dodano komentarza!