Kiedy działająca w San Francisco organizacja NGO, uruchomiła na próbę program zapewniający dochód podstawowy, nikt nie spodziewał się takiego efektu. Do programu wybrano grupę osób dotkniętych bezdomnością, które przez pół roku otrzymywały 500 dolarów miesięcznie. Jak potem opowiedział w Fast Company Kevin Adler, założyciel Miracle Messages i jeden z pomysłodawców inicjatywy, nawet on nie spodziewał się, że taka ilość gotówki pozwoli, tak bardzo zmieni ich życie. Wszyscy przyznali, że pieniądze pomogły im zmniejszyć stres towarzyszący ich codziennej walce o zapewnienie sobie żywności. Ale najbardziej zaskakujące okazało się to, że aż dwie trzecie uczestniczących w projekcie bezdomnych znalazło… stałe miejsce zamieszkania. A mówimy o San Francisco, jednym z najdroższych miast Ameryki, gdzie wynajęcie standardowego mieszkania z jedną sypialnią poniżej 2 tys. USD jest mało realne.
Miasto co prawda oferuje różnego rodzaju subsydiowane mieszkania dla najbardziej potrzebujących. Ale w przypadku tej grupy osób przeszkodą był brak jakichkolwiek dochodów (które mogłyby pokryć nawet niewielką część czynszu czy rachunek za energię) oraz związany z tym brak pewności siebie i poczucia, że mogą odmienić swoją sytuację mieszkaniową. Kevin Adler przywołuje przypadek kobiety, która straciła pracę podczas leczenia raka, ale nie kwalifikowała się do korzystania z mieszkania dla seniorów, którego wynajem był subsydiowany, bo nie miała wystarczających stałych dochodów. Niewielki, jak na amerykańskie warunki, zastrzyk gotówki z programu dochodu podstawowego sprawił, że spełniła wymagania i mogła się do niego wprowadzić.
Osoba bezdomna często doświadcza tego, co organizacja non-profit nazywa „ubóstwem relacyjnym”, co oznacza, że ma niewielkie wsparcie społeczne. Budowanie relacji z wolontariuszem pomogło odbiorcom zacząć wierzyć w inną przyszłość. Większość osób biorących udział w programie w San Francisco wydawała pieniądze na jedzenie i czynsz. Niektóre osoby wykorzystały pieniądze na zakup ubrań i opłacenia przejazdów, co pomogło im znaleźć pracę benzyny. Dwie osoby zdecydowały się również na adopcję psów, które pomogły im w walce ze stanami lękowymi i nabrania pewności siebie. Znaleźli się też tacy, którzy te niewielkie pieniądze wykorzystali, aby wspierać innych. Co miesiąc jedna kobieta przeznaczyła część funduszy na zakup żywności, aby dzielić się nią z dziećmi z jej sąsiedztwa.
Programy pilotażowe związane z dochodem podstawowym prowadzi coraz więcej miast w Ameryce – od Newark i New Jersey, po Chicago czy kanadyjskie Vancouver – testując podejście polegające na przekazywaniu bezpośrednich przelewów pieniężnych osobom żyjącym w ubóstwie.
To szybki przepis na większą inflację. Ci ludzie powinni pracować, żeby móc opłacić mieszkanie. W innymi wypadku praca nie będzie opłacalna. To krótka i szybka droga do zaburzenia gospodarki – większe rozdawnictwo to wyższe podatki, a wyższe podatki to droższe ceny usług i towarów. Dodajmy do tego dodruk pieniądza, bo skądś te pieniądze muszą się znaleźć – to nam da jeszcze większą inflację. Ale to wszystko jest w porządku dla rządzących, bo „podatkiem” inflacyjnym mogą łatać dziury budżetowe. USA same się proszą, żeby to juan został nową walutą rezerwową.