Budowanie apartamentowców na Manhattanie od lat jest intratnym interesem. Tak jak wieżowiec położony przy 220 Central Park South, zaprojektowany przez Rober Stern. Chociaż budynek jest jeszcze niedokończony sprzedaż apartamentów przyniosła już ponad 1,1 miliardy dolarów, a znajdujący się w nim penthouse jest wyceniony na 175 mln USD – aktualnie to najdroższe mieszkanie w Nowym Jorku.
Ten drapacz chmur unikalny jest jednak z zupełnie innego powodu. Swoich wymiarów: przy 289 metrów wysokości jest szeroki na zaledwie 16 metrów. Takie są realia Manhattanu – małe, drogie działki i deweloperzy którzy próbują je maksymalnie zagospodarować budując jak najwyższej. W tym przypadku proporcja między jego wysokością, a szerokością wynosi 18:1 to tak jakby próbować postawić na stole linijkę. Jak sprawić by tak cienki budynek nie trzepotał niczym żagiel? To jest zadanie inżynierów z firmy DeSimone Consulting. Muszą go tak zbudować by rozpraszał wiatr po licznych zakamarkach i ozdobach znajdujących się na fasadzie. Wcześniej konstruują prototypowe kawałki budynku i testują je w tunelu aerodynamicznym. Tam mogą tworzyć takie warunki w których wieżowiec dosłownie okładany jest pięściami.
Tak naprawdę praca inżynierów z DeSimone sprowadza się do przekształcaniu fantazyjnych pomysłów architektonicznych w twardy język fizyki i matematyki. Pracują dla najlepszych: Franka Gehry, Kobiego Karpa, Zahy Hadid. Na przykład fantazyjną fasadę 64-kondygnacyjnego wieżowca 1000 Museum Tower zaprojektowaną przez Hadid zmienili w element konstrukcyjny budynku. Wykonali je z prefabrykowanych wydrążonych paneli, które po ustawieniu zostały wypełnione cementem. W efekcie drapacz chmur wygląda jakby był trzymany przez faliste ramiona przypominające egzoszkielet.
Jeszcze większym wyzwaniem był projekt duńskiego architekta Bjarke Ingelsa. Apartamentowiec zbudowany na bazie kwadratu, który nie dość że jest fantazyjnie zakręcony wokół własnej osi to jeszcze jedna ze ścian się wydłuża, stając się na najwyższych kondygnacjach pokaźnych rozmiarów prostokątem. Przy budowie tego wieżowca priorytetem była powierzchnia kosztujących 20 mln USD apartamentów, oferujących widok na Ocean. Dlatego inżynierowie zaproponowali zastąpienie ścian z litego betonu innowacyjną konstrukcją z kompozytów. W ten sposób udało się nie tylko obniżyć ciężar wyższych kondygnacji budynku, ale także zmniejszyć grubość ścian nośnych o połowę i wygospodarować dodatkowa przestrzeń w apartamentach.
Drapacze chmur staja się coraz cieńsze i coraz bardziej zakręcone, a grupka inżynierów musi pilnować tego żeby się one wszystkie nie poprzewracały.