Naukowcy, którzy stali się przedsiębiorcami, sięgnęli po jedwab produkowany przez jedwabnika morwowego (łac. Bombyx mori i stąd nazwa). Ten motyl, gdy przędzie kokon, w swoje nici „wplata” rodzaj białka, które ma dodatkowo chronić larwy przed czynnikami zewnętrznymi. I tę jego właściwość zdecydowali się wykorzystać założyciele Mori.
Swojego „bioplastiku” nie produkują jednak w postaci foli spożywczej, w którą zawija się produkty. Sposób „opakowania” jedzenia jest tu dużo bardziej niezwykły: jedwabna owijka Mori jest dodawana jako niewidzialna powłoka podczas procesu mycia, przez który przechodzi żywność przed wysyłką do sklepów. Co kluczowe, jest ona nie tylko całkowicie naturalna, ale także jadalna.
Jest to więc ciekawa alternatywa dla plastikowej folii, ale jednocześnie może nawet dwukrotnie przedłużyć trwałość, zwłaszcza świeżego jedzenia. Jedwabna powłoka ściśle przylegająca do produktu jednocześnie zatrzymuje wodę oraz zapobiega utlenianiu się żywności, a jednocześnie powstrzymuje rozwój bakterii oraz grzybów.
Dla Mori kluczową rzeczą będzie teraz komercjalizacja technologi. Stąd w kwietniu tego roku startup zebrał 16 mln dolarów kapitału, który ma pomóc mu wypłynąć na szersze wody.
PRZECZYTAJ TAKŻE:
Jeszcze nie dodano komentarza!