Skip to main content

Podróż z Nowego Jorku do Szanghaju w niespełna 40 minut? Zdaniem Elona Muska, założyciela SpaceX to całkiem realne. Musk przewiduje, że promy kosmiczne będą alternatywą dla samolotów, również pod względem cenowym – półgodzinna podróż z Bangkoku o Dubaju czy z Honolulu do Tokyo ma kosztować tyle, ile bilet lotniczy w kasie ekonomicznej.

Projekt – choć daleki od wdrożenia – uwodzi wizjonerstwem. System, który Musk nazywa BFR ( „big fucking rocket’), ma zastąpić budowane obecnie przez SpaceX rakiety orbitalne Falcon i statki kosmiczne Dragon, umieszczając satelity na orbitach, transportując astronautów i towary do stacji kosmicznych oraz przewożąc ludzi na Księżyc lub Marsa. Na stworzonej przez SpaceX animacji, pasażerowie spokojnie wkraczają do rakiety i mkną po orbicie, by w ciągu godziny znaleźć się nawet w najdalszym zakątku ziemi. Doświadczenie ma być przyjemne. Według Muska, w miarę nabierania wysokości lot będzie przypominał przejażdżkę łagodnym rollercosterem, a następnie, aż do lądowania, pasażerowie będą przebywać w miłym stanie nieważkości.

Inni specjaliści od lotów kosmicznych są bardziej sceptyczni. Loty kosmiczne nie są dla każdego – przekonuje badający zdrowie astronautów Andy Feinberg z Johns Hopkins University. – Zwłaszcza podczas startu i lądowania wiele osób odczuwa silne mdłości. Nawet jeśli sam lot będzie trwać pół godziny, przygotowanie i załadunek pasażerów, a następnie opuszczenie przez nich rakiety potrwa znacznie dłużej. Jest też problem paliwa: odpalenie wysokiej na ponad 100 m rakiety będzie wymagać ogromnej energii. O wiele więcej niż samolot ponaddźwiękowy. Podobnie jak Concord, który trasę z Nowego Jorku do Londynu przemierzał w niecałe 3 godziny, potrzebował na to około trzech razy więcej paliwa niż Boeing 747.


PRZECZYTAJ TAKŻE:

Jeszcze nie dodano komentarza!

Twój adres nie będzie widoczny publicznie.