Technologia Smart-TV, która pozwala podłączyć telewizor do internetu i bezpośrednio na nim uruchamiać aplikację, stała się już standardem. Ten sam proces ogarnia teraz samochody. Na rynku pojawiają się kolejne przystawki, które zwykły samochód przekształcają w smart-car. Nie tylko podłączają go do internetu, ale zapewniają całe zaplecze aplikacji, pomagających zresztą nie tylko w prowadzeniu pojazdu.
W przypadku telewizorów upowszechnienie technologii smart było w miarę proste – ekrany dość często się wymienia, więc wprowadzenie smart-TV jako standardu w nowych odbiornikach spowodowało, że w milionach domów pojawiły się w ciągu kilku lat. Z samochodami jest trudniej, bo ich żywotność jest dłuższa i rzadziej się je złomuje. Od dawna standardem jest jednak komputer pokładowy, który kontroluje pracę samochodu. Ma też własne złącze OBD II, do którego zazwyczaj podłącza się komputer z właściwym oprogramowanie np. podczas kontroli i diagnostyki samochodu. Tę właśnie wtyczkę kolejne firmy wykorzystują jako furtkę do tego aby zwykły samochód przekształcić smart-car.
Wystarczy umieścić w niej odpowiednią przystawkę, która nie tylko podłączy samochód do internetu – komputer pokładowy połączy z aplikacją zarządzającą w smartfonie. Pierwszym takim projektem był Automatic Labs, o którym wcześniej już pisaliśmy. Urządzenie niedrogie, bo kosztujące niespełna 100 dolarów. Podobną przystawkę w podobnej cenie oferuje też Vinli, startup z Teksasu, w którego zainwestował Samsung Venture Investment Corporation.
Kontrola pracy pojazdu, łącznie z tym w jakim tempie zużywane jest paliwo, to najprostsza możliwa funckjonalność, z którą na rynek wyszedł Automatic Lab. Od tego czasu stworzył całą platformę, na której niezależni producenci mogą tworzyć aplikację i to związane nie tylko bezpośrednio z pracą pojazdu. Według firmy ma to być rodzaj App Store’a. Już dziś dostępnych jest 20 różnych programów: najprostsza potrafi włączyć na odległość klimatyzację w mieszkaniu, w momencie kiedy właściciel uruchomi silnik i ruszy w drogę powrotną z pracy do domu. Są też programy, które pozwalają zarządzać kosztami samochodów służbowych, albo takie jak UnMooch, które świetnie nadają się do car-sharingu – rozliczają koszty paliwa na wszystkich pasażer, którzy odbywają wspólne podróże.
W tym samym kierunku podąża zresztą Vinli, który zapowiada że chce mieć 150 takich aplikacji – oferuje już np. rozwiązania pozwalające na sprawowanie kontroli rodzicielskiej nad pojazdem pożyczonym dzieciom (na odległość można np. kontrolować prędkość auta).
Zaczyna się więc poważna rywalizacja o rynek smart-car. Tym bardziej, że stają do niej nie tylko startupy takie jak Automatic Lab czy Vinli. Własne systemy operacyjne dla samochodów rozwijają bowiem prawidziwi potentaci z Google i Apple na czele.