Pod niektórymi względami Amerykanie o środowisku myślą nawet bardziej progresywnie niż Europejczycy. Tak jest np. w przypadku obowiązku kompostowania odpadków zielonych i żywnościowych, który wprowadzają kolejne miasta (wszystko zaczęło się w San Francisco). Amerykanie w przeciwieństwie np. do Skandynawów nie chcą ich spalać w elektrociepłowniach, ale wykorzystywać jako naturalny nawóz.
Z tego względu istnieje ścisły rygor oddzielania resztek jedzenia, czy też roślin, od wszystkich innych śmieci. Także tych, które nie trafiłyby do pojemnika z napisem szkło, papier czy plastik. Działa to również w drugą stronę – resztek jedzenia nie wolno wyrzucać do tzw. odpadów ogólnych. Jeśli ich udział przekroczy 10 proc., można spodziewać się mandatu.
Jednocześnie każdy ma obowiązek posiadać kompostownik – właściciele posesji własny, a w domach wielorodzinnych wspólny.
Tak ścisły podział w amerykańskich śmietnikach stał się bodźcem do stworzenia ciekawych pomysłów biznesowych. Na tej kanwie w Austin powstał Compost Pedallers, firma która zbiera kompost od mieszkańców. Żeby było całkiem ekologicznie, robi to z użyciem roweru, do którego podczepiona jest przyczepka z pojemnikami (a żeby było nieco łatwiej, szczególnie na pofałdowanym terenie, napęd pojazdu jest wspomagany elektrycznie). W ten sposób – za 4 dolary miesięcznie – każdy właściciel domu ma pewność, że jego kompost będzie regularnie odbierany i wywożony do lokalny farmerów oraz ogrodników.
PRZECZYTAJ TAKŻE: