Skip to main content

Niedawno pisaliśmy o tym jak Portland zebrało ponad 0,5 mld USD do Funduszu Odporności Klimatycznej. Ma on służyć miejskim projektom chroniącym mieszkańców przed skutkami zmian klimatycznych, takich jak ekstremalne zmiany pogody (upały, nawałnice czy gwałtowne burze) czy budowa infrastrukturę ograniczająca te zmiany. Ale jak się okazuje jeszcze większe ambicje w dociśnięciu “klimatycznych winowajców” mają władze stanowe, które realnie zmagają się z rosnącymi kosztami ochrony mieszkańców przed pogłębiającymi się skutkami zmian. Nowym źródłem finansowania odporności mają być główni winowajcy. czyli przedsiębiorstwa zajmujące się paliwami kopalnymi.

Kolejne stany przyjmują ustawy nazwane „zanieczyszczający płaci”. W Vermont uchwalono ją w maju, inna w Nowym Jorku czeka tylko na podpis gubernator Kathy Hochul, a w przygotowania są już podobne rozwiązania w Kalifornii, Massachusetts i Maryland. Na celownik wzięte zostały firmy naftowe i gazowe, które wygenerowały gros światowego zanieczyszczenia klimatu, przez długi czas zaprzeczając danym, pokazującym związek między emisjami CO2 i ocieplaniem się klimatu.

Inspiracją dla stanowego ustawodawstwa jest program Superfund istniejący od 1980 r. i administrowany przez Agencję Ochrony Środowiska, który nakazuje trucicielom płacić za oczyszczanie niebezpiecznych odpadów, którymi zanieczyszczają środowisko.
Nowe fundusze odpowiedzialności klimatycznej tworzone na mocy nowych ustaw mają działać w podobny sposób, zmuszając koncerny wydobywające i produkujące paliwa kopalne do płacenia za szkody spowodowane emisją gazów cieplarnianych.
„Stanowe władze i miasta ponoszą konsekwencje zmian klimatycznych. Muszą wydać ogromne fundusze, aby przygotować się na konsekwencje, z którymi będziemy wszyscy mierzyli w bliskiej przyszłości, gdy w tym samym czasie podmioty z branży paliwowej odnotowują rekordowe zyski z tworzenia tych szkód” — powiedział Fast Company Martin Lockman, adiunkt specjalizujący się w klimacie na Columbia Law School. 

Mechanizm działania takich funduszy ma być prosty i przejrzysty, tak by “klimatyczni winowajcy” nie mogli kwestionować nowych obciążeń. Konkretne kwotę byłyby obliczane na podstawie ilości emisji przypisanych do paliw kopalnych, które sprzedały w określonym okresie. Władze Nowego Jorku na pierwszy ogień wzięły okres od 2000 r. do 2018 r. w przypadku Vermont, stanowi politycy chcą wyegzekwować od Big Oil kwotę pokrywającą 29 lat (od 1995 r. do 2024 r.). Koszty tych emisji oraz sposób ich podziału jest liczony na publicznie dostępnych danych zgłaszanych przez same przedsiębiorstwa do SEC (amerykańskiej Komisji Papierów Wartościowych).

W Vermont z tych pieniędzy finansowane mają być szacowane na miliardy inwestycje w odbudowę infrastruktury w czasie wielkich powodzi, które zdewastowały stan zeszłego lata. Ustawa „jest zdroworozsądkowym przejawem bardzo dobrze ugruntowanej zasady amerykańskiego prawa ochrony środowiska, która głosi, że zanieczyszczający płaci” – powiedział Christophe Courchesne, adiunkt prawa i dyrektor Kliniki Ochrony Środowiska w Vermont Law School, w której wyraził swoje poparcie dla projektu ustawy przed jej uchwaleniem.

American Petroleum Institute główne stowarzyszenie branżowe, zrzeszające naftowych potentatów, jak Exxon, Chevron, Shell i BP wyraziło już swój zdecydowany sprzeciw wobec ustaw, nazywając je „nową karą”. Zadniem API „zagraża ona korzyściom ekonomicznym czerpanym z przewagi energetycznej Ameryki”. Tłumaczenie jest absurdalne, ale zapewne czeka nas batalia sądowa. Większość pracowników przyznaje, że ustawy opierają się na ugruntowanym, rozsądnym podejściu do przypisania odpowiedzialności za szkody spowodowane zanieczyszczeniem. Wcześniej do wypłaty dziesiątek miliardów dolarów zmuszona została na przykład branża tytoniowa. Tu odszkodowania będą szły w miliardy.

Jeszcze nie dodano komentarza!

Twój adres nie będzie widoczny publicznie.

Najpopularniejsze teksty

Kiedy przyjdzie kolej na wodór

Energetyka wiatrowa wkracza do miast

Trump klimatu nie popsuje