Odkryta w Ameryce Południowej naturalna mutacja krów może pomóc w uchronieniem tych zwierząt przed skutkami upałów. Nie tylko ludzie źle znoszą upały. Problem dotyczy również krów. Krowy najlepiej czują się w temperaturze od 5 do 25 stopni Celsjusza. Oznacza to, że mają coraz większe trudności z radzeniem sobie z cieplejszym i dłuższym latem. Szacuje się, że w ciągu zaledwie dwóch gorących i wilgotnych dni czerwca 2022 r. w Kansas zginęło około 10 000 krów. Eksperci twierdzą, że będzie tylko gorzej. To w dużej mierze nasza wina. Chodzi nie tylko o doprowadzenie do zmian klimatycznych, ale i samą hodowle krów. Dziesięciolecia hodowli krów mlecznych w celu zwiększenia produkcji mleka sprawiły, że są one jeszcze bardziej wrażliwe na upał. – Aby produkować więcej mleka, krowy więcej jedzą i więcej metabolizują, wytwarzając tym samym więcej ciepła w organizmie, co utrudnia stres cieplny – wyjaśnia Peter Hansen, profesor nauk o zwierzętach na Uniwersytecie Florydy. Gdy temperatura na zewnątrz wzrasta powyżej 22 stopni Celsjusza, temperatura wewnętrzna krów zbliża się do 40 stopni, co negatywnie odbija się na ich zdrowiu.
Stres cieplny kosztuje amerykański przemysł mleczarski aż 670 milionów dolarów rocznie, a naukowcy przewidują, że może to spowodować spadek produkcji mleka o 6,3% do końca stulecia. Aby sobie z tym poradzić i zapewnić krowom chłód, rolnicy wydają już dziś setki miliony dolarów inwestując w ogromne wentylatory, systemów zraszające obory, a nawet w urządzenia do “produkcji” mgiełki wodnej. Coraz większa popularnością cieszy się też tworzenie nowych terenów pół-leśnych, dających chłód podczas wypasu krów.
Ratunkiem może być tzw. „gładka” naturalna mutacja zaobserwowana niezależnie kilku stadach w Ameryce Południowej. Mutacja ta sprawia, że krowy mają krótszą sierść – wyglądają na świeżo ogolone. Krótka sierść i aktywniejsze gruczoły potowe pomagają krowom utrzymać prawidłową temperaturę ciała. Hodowcy bydła mlecznego coraz poważniej podchodzą do możliwości wykorzystania tej mutacji w swoich stadach. Szczególną uwagę budzi „gładki holsztyn”. Tradycyjne rasy holsztyńskie są krowami produkującymi najwięcej mleka pod względem objętości, ale rasa, która powstała w Holandii około 2000 lat temu, nie jest dobrze przystosowana do obecnych w wielu regionach poziomów ciepła i wilgoci.
Aby rzeczywiście rozpowszechniać „gładką” mutację naukowcy i rolnicy muszą mieć wyniki badań przeprowadzanych na większych próbach i w różnych warunkach pogodowych. Na przykład badanie przeprowadzone w 2020 r. porównujące „gładkie” cielęta na Florydzie i w Kalifornii wykazało, że zalety mutacji były bardziej widoczne w wilgotnym upale Florydy niż w suchym upale Kalifornii. Już teraz jednak hodowla krów „gładkich” jest postrzegana jako obiecująca strategia, zwłaszcza w takich miejscach jak Ameryka Południowa i Środkowa, Indonezja, czy Tajlandia.
Jeszcze nie dodano komentarza!