Skip to main content

Latająca elektrownia wiatrowa

Wygląda jak latawiec, a właściwie mały elektryczny samolot na uwięzi. Jest tańsza, lżejsza i łatwiejsza w użyciu niż tradycyjne wiatraki produkujące prąd. A w dodatku przetestowana. Inżynierowie z niemieckiego KiteKraft swoją latającą turbinę po raz pierwszy wystrzelili pod koniec lata i obserwowali jak pracuje ich nadzieja na tanią energię z wiatru.

Nie jest to zwykły eksperyment naukowy, ale dowód na to, że taka technologia sprawdzi się w rzeczywistość i jest opłacalną alternatywą dla klasycznych wiatraków. „Najważniejszym czynnikiem jest to, że potrzebujemy 10 razy mniej materiału, dzięki czemu możemy dość radykalnie obniżyć koszty” – w rozmowie z FastComapny mówi Florian Bauer, współzałożyciel KiteKraft szacując, że koszty energii mogą być nawet o połowę niż niż obecnie. To nie byle jakim startup – przeszedł już przez ręce Y Combinator, najsłynniejszego akceleratora biznesowego na świecie, z którego wywodzą się takie firmy, jak Airbnb, Dropbox czy Twitch.

Latający autonomicznie szybowiec wyposażony w aż osiem małych turbin (w sumie mają moc od 20 do 100 Kw) może być np. wykorzystywany na morzu. W jego przypadku nie trzeba tworzenia ogromnych platform, na których stawia się maszt. Tu jest prosto: kabel, którym utrzymuje się go jak latawiec i sprowadza prąd na ziemię, można przyczepić do pływającej bojki. A gdy nadciągnie sztorm, łatwo go sprowadzić na ziemię i uchronić przed zniszczeniem. KiteKraft najpierw chce jednak spróbować z tworzeniem latających elektrowni na wyspach, gdzie sporo wieje, a przy tym nie instaluje się turbin chociażby ze względów środowiskowych, ekonomicznych czy nawet estetycznych.

/Fot: KiteKraft//


PRZECZYTAJ TAKŻE:

Jeszcze nie dodano komentarza!

Twój adres nie będzie widoczny publicznie.

Najpopularniejsze teksty

Mocno zbiedniejmy przez zmiany klimatyczne

Milion drzew wyrasta pod Paryżem

Wojny to dodatkowe 5,5 proc. emisji CO2

Samogaszące się akumulatory

Uprawy oszczędzające wodę