Holendrzy ze studia projektowego Vouw stworzyli latarnię, która na przechodniów reaguje jak żywa istota: pochyla się, rozchyla klosz i rozjaśnia światło. Ma to być przykład tzw. slowtech, czyli wykorzystanie technologii, aby do życia wprowadzić więcej przyjaznego uroku niż wydajności.
Bloomlight, bo tak się nazywa latarnia, ma sprawiać, że przechodzień czuje się dostrzeżony przez ciekawski obiekt (chociaż ktoś nowy może się wręcz przestraszyć tak ożywionego światła). Wszystko jest przy tym utrzymane w dość ambientowym, nieco bajkowym klimacie.
Jeśli chodzi o samą techniczną stronę, to do wyczuwania przechodniów Holendrzy użyli lidaru – w uproszczeniu laserowego radaru – który skanuje okolice i wyczuwa przechodniów. To ta sama technologia, po którą sięgają producenci autonomicznych samochodów. Sporo pracy włożyli także w sam klosz przypominający kwiat – chodziło o opracowanie materiału, który byłby jednocześnie trwały i elastyczny.
Latarnia Bloomlight, rzecz jasna, wpisuje się także w nowoczesny sposób myślenia o miastach, gdzie coraz częściej podejmuje się problem nadmiaru światła. Tu z jednej strony latarnia w stanie uśpienia tylko ledwo się żarzy, a gdy już opuści klosz to i tak świeci w dół, wyjątkowo ciepły i niezbyt intensywnym promieniem.
/Fot: Vouw//
Jeszcze nie dodano komentarza!