Lokalne jedzenie od lokalnych rolników robi się coraz popularniejsze. Za oceanem zaczęło wypierać nawet to oznaczone jako ekologiczne. Słabością drobnych farmerów jest jednak to, że na targowisku bez trudu zapewnią produkty do domowej kuchni, ale gorzej z obsługą poważniejszych odbiorców, takich jak restauracje czy lokalni przetwórcy. Często się zdarza, że ich potrzeby znacznie przewyższają możliwości pojedynczych hodowców.
Aby uporać się z tym problemem w Ameryce zaczęły wyrastać centra dystrybucyjne przeznaczone właśnie dla drobnych dostawców. Okoliczni rolnicy mogą tu zwieźć swój towar i składować go – do dyspozycji zazwyczaj mają również dużą przestrzeń chłodniczą. Działa to jako rodzaj agregatora zakupowego. W w jednym miejscu zbiera się większa liczba np. pomidorów, które może odebrać lokalna manufaktura produkująca sosy, albo niewielka sieć barów sałatkowych. To samo dotyczy innych warzyw, owoców, a także mięsa.
Tego typu obiektów w całej Ameryce jest już około 350. Są to duże przedsięwzięcia, których koszt uruchomienia sięga 20 – 30 mln dolarów, co świadczy o tym z jaką powagą podchodzi się do zwiększenia zasięgu lokalnej żywności.
PRZECZYTAJ TAKŻE:
Jeszcze nie dodano komentarza!