/Fot: HelloHub//
Czarny Ląd w kwestii edukacji jest ziemią wciąż nieodkrytą. To ogromny problem, ale jednocześnie szansa na wypracowanie nowych modeli nauczania. Klasyczne, szkolne rozwiązania przywiezione przez europejskich misjonarzy nie wydźwignęły kontynentu z niewiedzy. Stąd pojawiają się eksperymenty edukacyjne, takie jak Hello Hub, który już rok temu wystartował w nigeryjskim mieście Suleja.
Odcinek walki jest przy tym o tyle trudny, że Nigeria jest mocno na bakier z edukacją. Po tym jak w kwietniu porywacze uprowadzili 300 uczennic, wiele osób w ogóle zrezygnowało z wysyłania dzieci do szkoły. Co więcej, w wielu miejscowościach szkół nawet nie ma. Bilans jest taki, że ponad 10 mln dzieci nie uczy się. To światowy rekord.
Remedium ma być właśnie Hello Hub, rodzaj kiosku wyposażonego w zestaw komputerów z dostępem do internetu i całym pakietem kilkuset edukacyjnych gier (jest przy tym zasilana panelami solarnymi, tak aby uniezależnić się od miejscowych deficytów infrastrukturalnych). Miejsce otwarte, przeznaczone dla społeczności lokalnych: dzieci z okolicy gromadzą się w Hello Hub i uczą się, używając dobrze zaprojektowanego oprogramowania.
Ten rodzaj samodzielności to klucz do całego rozwiązania. Jego podstawą jest koncepcja Sugata Mitry, hinduskiego naukowca specjalizującego się w dydaktyce, który udowodnił skuteczność auto-edukacji. W ramach eksperymentów, dzieciom ze slumsów wręczał komputery i bez dawania instrukcji czy też wskazówek skłonił je nie tylko do nauczenia się angielskiego, ale nawet podstaw biotechnologii.
Podobne motywacje przyświecają Katrin MacMillan, szefowej Hello Hub. Jej projekt jest przy tym prosty do rozpowszechniania i tani w porównaniu z klasycznymi szkołami. Dlatego doświadczenia z Nigerii chce wykorzystać do budowania Hello Hub nie tylko w krajach afrykańskich, takich jak Rwanda, Kenia i Ghana, ale także w Indiach, Peru i na Haiti.