/Fot: Ben Franske//
Od 1937 roku, kiedy pojawiły się pierwsze automaty z Coco-Colą, praktycznie przez siedem kolejnych dekad maszyny vendingowe nie zmieniły się prawie zupełnie. Postęp technologiczny ostatnich lat ruszył jednak także ten bastion tradycji. Dziś to już inteligentne automaty, które nie tylko pomogą dobrać kolor szminki, ale rozpoznają i przypomną sobie twarz stałego klienta.
Już kilka lat temu nowe życie w maszyny tchnęła kalifornijska firma ZoomSystems, która vending zaraziła nie tylko poważne firmy kosmetyczne (BodyShop) czy handlowe (Macy’s) ale przede wszystkim potentatów elektroniki użytkowej z Apple i Amazonem na czele. Dla takich klientów trzeba było zaoferować coś lepszego niż maszynę do sprzedawania batonów. Wkrótce branżą zainteresowały się więc najpoważniejsze firmy technologicznie, takie jak SAP. Niemiecki gigant IT zbudował cały system do prowadzenia zaawansowanej sprzedaży za pomocą automatów. Dzięki niemu maszyny m.in. same wiedzą jakich towarów i kiedy będą potrzebować, a są na tyle przewidujące, że przed zamówienie lodów sprawdzą pogodę na najbliższe dni.
Urządzenia stają się też coraz bardziej funkcjonalne z punktu widzenia użytkownika. Zaczęło się od wprowadzenia czytnika kart zbliżeniowych, aby nie martwić się o monety. Teraz uruchamiane są kolejne udoskonalenia. L’Oreal np. w Nowojorskim metrze wstawił automaty, które na lustrzanym ekranie animują sylwetkę kupującej i doradzają jakie kosmetyki dobierać aby pasowały do kolorów w których się nosi, ewentualnie z nimi kontrastowały. Z nie mniej zaawansowanymi automatami do czynienia mają obecnie Brytyjczycy. Luce X2 Touch TV to maszyna z funkcją rozpoznawania twarzy. Dzięki temu w dowolnym miejscu, w którym jest ustawiona identyfikuje stałego klienta i od razu proponuje produkty odpowiadające jego preferencjom zakupowym. Więcej nawet, rozpoznając wiek albo stan zdrowia może odradzić, a nawet zabronić zakupu towarów niepożądanych (np. papierosów).
Jak przekonują przedstawiciele firm chętnie sięgający po automaty, takich jak np. Starbucks, sprawa rozgrywa się o klientów, którym się spieszy i nie szczególnie przepadając za kontaktem z żywą obsługą. Wolą prostszą i bezosobową sprzedaż. Takich ujawnia się coraz więcej. Dlatego maszyny stają się coraz bardziej zaawansowane, a efektywność ich sprzedaży jest przy tym ogromna: w przeliczeniu na metr kwadratowy automaty notują wyniki kilka do kilkudziesięciu razy lepsze niż klasyczne sklepy (na amerykańskich lotniskach mnożnik ten waha się średnio między 4 a 40). Przyszłość mają zapewnioną.